103 mecze w piłkarskiej reprezentacji Polski rozegrał Kamil Glik. Debiutował w niej w styczniu 2010 roku. Był najważniejszą postacią środka defensywy.
Twardy, bezkompromisowy. Nierzadko nie do przejścia. Jego problemy zdrowotne sprawiły jednak, że w ostatnich okienkach selekcjonerzy Biało-Czerwonych musieli szukać innych opcji.
W sierpniu 35-latek dołączył do Cracovii, ale rozegrał w niej tylko siedem meczów w PKO Ekstraklasie. Z planów odbudowy formy i złapania rytmu nic nie wyszło.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewany powrót do Realu Madryt. Tak go przyjęli
- Rzeczywistość mocno zweryfikowała te plany. Ale nie chodzi o to, że Kamil nie "dojeżdżał" piłkarsko. Zwyczajnie zdrowie mu nie pozwoliło - przyznał Radosław Kałużny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Ten z kolei uważa, że jeżeli Glik dobrze przepracuje przerwę zimową, to w rundzie wiosennej może wrócić do swojej wysokiej dyspozycji. Warunek jest jeden: zdrowie.
Kałużny nie ma z kolei wątpliwości, co do ewentualnego powrotu tego doświadczonego defensora do reprezentacji Polski. - Co do kadry - w jego wypadku to rozdział zamknięty. Na amen. Łączenie Kamila z reprezentacją straciło sens. Nie mówię tego złośliwie - powiedział Kałużny dodając, że Glik to "postać z jego bajki".
Zwrócił też uwagę na moment, w jakim znajduje się obecnie drużyna narodowa po przegranych eliminacjach Euro 2024. - To wymusza przebudowę, a skoro tak, trudno robić generalny remont na starych fundamentach i opierać kadrę na piłkarzach schodzących ze sceny, którzy swój top mają już za sobą - argumentował Kałużny.
Przypomnijmy, że Biało-Czerwoni mogą jeszcze przebić się do mistrzostw Europy, które odbędą się w Niemczech, ale muszą przejść przez baraże, które odbędą się pod koniec marca. Wtedy zagrają z Estończykami, a w przypadku zwycięstwa zmierzą się z triumfatorem pary Walia - Finlandia.
Zobacz także:
Kulesza na wizycie u ministra sportu. Szykuje się przełom
Włosi tak piszą o Zielińskim po tym, co zrobił w czwartek na boisku