W niedzielę (17 grudnia) Polską wstrząsnęła wiadomość o śmierci 71-letniego profesora Janusza Filipiaka, który od 2004 roku był prezesem Cracovii. Było więc wiadomo, że środowe spotkanie będzie z rodzaju tych wyjątkowych.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra Karola Arysa na stadionie przy ul. Kałuży miały miejsce szczególne wydarzenia. Tłumnie pożegnano bowiem wieloletniego szefa "Pasów". Pojawiła się m.in. piękna przemowa oraz minuta ciszy (więcej TUTAJ).
Piłkarze Cracovii musieli jednak pokazać charakter, ponieważ na ich teren przyjeżdżała rozpędzona Legia Warszawa. "Wojskowi" jeszcze w poprzednim tygodniu awansowali do 1/16 finału Ligi Konferencji Europy, a kilka dni później pokonali drużynę Jacka Zielińskiego 2:0.
ZOBACZ WIDEO: Rzadki widok. Messi wszedł do sklepu i się zaczęło
Obraz gry w środowym starciu mógł nieco zaskoczyć. Stawiany w roli faworyta zespół Kosty Runjaicia wyglądał od początku bezbarwnie. W przeciwieństwie do gospodarzy, a szczególnie Benjamina Kallmana. Fiński napastnik w pierwszej połowie zaprezentował strzelecki kunszt. Nie przeszkadzał mu nawet napierający Rafał Augustyniak.
Snajper Cracovii wyrwał się z jego uścisku i huknął w samo okienko z dalszej odległości. Kacper Tobiasz skapitulował, ale na jego usprawiedliwienie trzeba powiedzieć, iż odchodzący strzał Kallmana był naprawdę wysokiej jakości.
Do przerwy na boisku mieliśmy sporo nieczystej gry. Doszło nawet do przepychanek, ponieważ Marc Gual uniemożliwiał kontynuowanie gry Sebastianowi Madejskiemu. Chwilę wcześniej król strzelców poprzedniego sezonu PKO Ekstraklasy domagał się rzutu karnego po zagraniu ręką Arttu Hoskonena. Arbiter miał inne zdanie.
Druga połowa i nagle Legia była nieco konkretniejsza. Cóż z tego, jak wystarczyło kilka podań, aby Benjamin Kallman znalazł się w sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiaszem. Fin znów wygrał ten pojedynek, a futbolówka strzelona od słupka wpadła do siatki.
Od tamtego momentu piłką praktycznie grali już wyłącznie warszawianie. Świetną okazję do zmniejszenia strat "Wojskowi" stworzyli sobie na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry.
Po stałym fragmencie doszło do zamieszania w polu karnym gospodarzy. Uratował ich Sebastian Madejski, który wybronił dobitkę Juergena Elitima, a potem słupek przy strzale Macieja Rosołka.
Legia Warszawa nie zdołała znaleźć odpowiedzi na zorganizowaną grę Cracovii w defensywie. Podopieczni Kosty Runjaicia kończą 2023 rok porażką i ostatecznie piątym miejscem w tabeli z dziewięcioma punktami straty do lidera PKO Ekstraklasy - Śląska Wrocław.
Cracovia - Legia Warszawa 2:0 (1:0)
1:0 - Benjamin Kallman 25'
2:0 - Benjamin Kallman 57'
Składy:
Cracovia: Sebastian Madejski - Kamil Glik, Arttu Hoskonen, Virgil Ghita - Otar Kakabadze, Karol Knap, Jani Atanasov, Takuto Oshima, Andreas Skovgaard - Patryk Makuch, Benjamin Kallman
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Radovan Pankov, Rafał Augustyniak, Steve Kapuadi (59' Gil Dias) - Patryk Kun (72' Makana Baku), Juergen Elitim, Jurgen Celhaka (59' Bartosz Kapustka), Yuri Ribeiro - Josue, Marc Gual (67' Maciej Rosołek), Ernest Muci (67' Igor Strzałek)
Żółte kartki: Otar Kakabadze, Patryk Makuch (Cracovia) - Marc Gual, Radovan Pankov, Josue (Legia Warszawa)
Sędzia: Karol Arys