Gdyby nie Harry Kane, to Serhou Guirassy miałby autostradę po koronę króla strzelców w Bundeslidze. 12-krotny reprezentant Gwinei zdobył 16 bramek w zaledwie jedenastu meczach, do tego dorzucił jeszcze dwa trafienia w Pucharze Niemiec.
I te liczby byłyby zapewne jeszcze lepsze, gdyby nie kontuzja w rywalizacji z Unionem Berlin. Diagnoza była mało optymistyczna - uraz ścięgna podkolanowego wykluczył 27-latka z gry, choć tylko na dwa mecze w lidze i jeden pucharowy. Inna sprawa, że przy braku swojego lidera VfB Stuttgart przegrał zarówno z Hoffenheim, jak i Heidenheim.
Guirassy wrócił jednak na mecz z Borussią Dortmund, wszedł na boisko z ławki i po kilkunastu minutach strzelił kolejnego gola. W minionej kolejce również trafił, a poza tym rozegrał pełne 90 minut i wydaje się, że po kontuzji nie ma już żadnego śladu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w Polsce odwołują mecze. A w Rosji? Spójrzcie sami
Nic dziwnego, że zwrócił na siebie uwagę gigantów. Już parę miesięcy temu łączono go z Realem Madryt. Następnie głośno było o zainteresowaniu AC Milan. Dziś "Calcio Mercato" informuje, że działacze Rossonerich odbyli pozytywne spotkanie z otoczeniem zawodnika i negocjacje między klubami mają rozpocząć się w najbliższych dniach.
To znaczy, do negocjacji w zasadzie w ogóle nie musi dojść, bo Guirassy ma klauzulę odejścia, która raczej nikogo nie odstrasza. Wynosi zaledwie 17,5 miliona euro.
Najpierw jednak konieczna jest zgoda samego zawodnika. A tymczasem Guirassy wolałby zostać w Stuttgarcie do końca sezonu i spróbować powalczyć o koronę króla strzelców i pomóc drużynie wrócić do Ligi Mistrzów.
Milan musi się spieszyć, bo Guirassy na brak zainteresowania nie narzeka. Cały czas pilnie przyglądają mu się takie kluby, jak Manchester United, Newcastle United, West Ham, a w tle cały czas pozostaje Bayern Monachium, który rzecz jasna również ma go na oku. Dla Bayernu czy klubów z Anglii wspomniana wyżej kwota jest wręcz zachęcająca.
CZYTAJ TAKŻE:
"Trzeba być kretynem". Ukarali Rosjanina za te słowa
"Smutek, frustracja, lęk". Zdradził, jak pomógł Piątkowi