Ogromna sensacja w meczu Lecha Poznań

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Jesper Karlstrom podczas meczu Lech Poznań - Widzew Łódź
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Jesper Karlstrom podczas meczu Lech Poznań - Widzew Łódź

Pomimo mroźnej aury na stadionie przy Bułgarskiej atmosfera w końcówce spotkania była iście gorąca. Widzew po fantastycznej grze w ostatnich minutach zwyciężył w stolicy Wielkopolski po 12 latach 3:1.

Początek tego spotkania z pewnością rozgrzał sympatyków Kolejorza, którzy tłumnie zagościli na stadionie przy Bułgarskiej. Zadbali o to jednak zawodnicy Widzewa Łódź, którzy bardzo szybko sprowadzili gospodarzy na własną połowę i szukali swoich okazji do oddania strzału na bramkę Bartosza Mrozka.

Po zaledwie pięciu minutach w pole karne przedarł się Fabio Nunes, który oszukał Eliasa Anderssona, a następnie dał się sfaulować.

Sędzia Damian Sylwestrzak od razu wskazał na wapno, a naprzeciwko bramkarza Lecha Poznań stanął Jordi Sanchez. Hiszpan uderzył jednak fatalnie, co pozwoliło golkiperowi na skuteczną interwencję.

ZOBACZ WIDEO: 16-latek z Polski jak Messi. Tego gola można oglądać w nieskończoność

Do podopiecznych Johna van den Broma uśmiechnęło się zatem szczęście, choć trwało ono bardzo krótko. Widzew nie poprzestawał na budowaniu akcji oraz szukania wolnych przestrzeni, przed czym trener Kolejorza także uczulał swoich zawodników.

Wskazówki holenderskiego szkoleniowca nie zadziałały w 17. minucie meczu, gdy goście z Łodzi w przewadze zawodników znaleźli się w okolicach szesnastki Kolejorza. Jednym zwodem sporo miejsca zyskał Fran Alvarez, a następnie przymierzył w lewy róg bramki i pokonał Bartosza Mrozka.

Na swojego gola bardzo liczył Mikael Ishak, który w starciu z Widzewem miał okazję pobić klubowy rekord strzelonych bramek wśród piłkarzy zagranicznych. Dogodną okazję szwedzki napastnik zmarnował w 30. minucie, gdy po bardzo dobrym dośrodkowaniu w pole karne, złożył się do uderzenia piłki z powietrza, ale trafił wprost w ręce Henricha Ravasa.

Mimo przejęcia inicjatywy, zawodnicy Lecha Poznań nie posiadali żadnych argumentów, by zagrozić defensywie Widzewa. Rażąca niedokładność przy ostatnim podaniu sprawiała, że Lechowi trudno było oddać nawet strzał na bramkę.

Po przerwie niebiesko-biali wyglądali na podrażnionych nieudaną pierwszą połową. Chwilę po wznowieniu gry Kolejorz mógł wyrównać. Bardzo dobre dośrodkowanie Ba Louy strącił Antonio Milić, a do podania dopadł Mikael Ishak. Kapitan Lecha Poznań ponownie strzelił tylko w bramkarza gości.

Lechici dominowali przez całą drugą część spotkania, ale piłka nie chciała długo wpaść do bramki Ravasa. W 55. minucie na indywidualny rajd w pole karne zdecydował się Filip Marchwiński, ale uderzenie młodzieżowego reprezentanta Polski otarło się jedynie o boczną siatkę.

Poznańscy kibice nie mogli z pewnością uwierzyć w to, co oglądali w mroźny niedzielny wieczór. Obraz gry nie zmienił się nawet po wejściu dwójki rezerwowych, Dino Hoticia oraz Aliego Gholizadeha. Widzew miał znakomitą okazję, by podwyższyć prowadzenie. Piłkę tuż przed bramką stracił Bartosz Mrozek i tylko ofiarna interwencja Mihy Blazicia uchroniła Lecha od straty drugiego gola.

Na kilka minut przed końcowym gwizdkiem, zawodnicy Lecha rozruszali trochę bezrobotnego w tym meczu Henricha Ravasa. Najpierw zza pola karnego próbował Kristoffer Velde, a po chwili także Mikael Ishak. Obie próby nie zaszkodziły słowackiemu bramkarzowi.

Kolejorz nie poprzestawał w atakach, czego efektem stała się upragniona w Poznaniu bramka. Po jednym z rzutów rożnych, futbolówka spadła pod nogi Jespera Karlstroma, który huknął nie do obrony dla golkipera Widzewa.

Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, koszmarny błąd w defensywie Lecha sprawił, że sam na sam z bramkarzem znalazł się 21-letni Antoni Klimek i z łatwością pokonał bramkarza gospodarzy.

Niebiesko-biali rzucili wszystko na jedną szalę, by uratować choćby punkt, ale defensywa ponownie zawiodła, a piłkę w ostatniej akcji meczu wpakował do siatki Bartłomiej Pawłowski.

Widzew w znakomity sposób nawiązał do swojej ostatniej wygranej w Poznaniu, która miała miejsce... 27 listopada 2011 roku. Dwunasta rocznica będzie zatem ostatnią dla sympatyków łódzkiego klubu, tym razem okraszona upragnionym zwycięstwem.

Lech Poznań - Widzew Łódź 1:3 (0:1)
0:1 - Fran Alvarez 17'
1:1 - Jesper Karlstrom 88'
1:2 - Antoni Klimek 90+3'
1:3 - Bartłomiej Pawłowski 90+5'

Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Miha Blazić, Antonio Milić, Elias Andersson (63. Dino Hotić) - Jesper Karlstrom, Radosław Murawski - Adriel Ba Loua (63. Ali Gholizadeh), Filip Marchwiński (77. Filip Szymczak), Kristoffer Velde - Mikael Ishak

Widzew: Henrich Ravas - Patryk Stępiński (59. Paweł Zieliński), Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Luis Silva (80. Andrejs Ciganiks) - Marek Hanousek, Dominik Kun, Fran Alvarez (80. Bartłomiej Pawłowski) - Antoni Klimek, Jordi Sanchez (72. Imad Rondić), Fabio Nunes (59. Ernest Terpiłowski)

Sędzia: Damian Sylwestrzak

Czytaj też:
-> Dramat Ruchu Chorzów w doliczonym czasie. Dwie minuty od przełamania
-> "Uratował swój zespół". We Francji głośno o tym, co zrobił Bułka

Komentarze (19)
avatar
Szczery do ......
27.11.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
BROM WON !!!!!!!!!!! Bez uzasadniania . Wyniki , taktyka mówią wszystko . 
avatar
Nie wspieram kaczek
26.11.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czy ktokolwiek w dziado Lechu zauważył że w każdym meczu dziado piłkarze biegają o około 10 km mniej od przeciwnika w trakcie meczu???? Nawet dziś gdy gonili wynik!!! Zwolnić ten pseudo sztab t Czytaj całość
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
26.11.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niezły clickbait w tytule... 
avatar
MiroSlaw 1000
26.11.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Widzew zlał Amikę i tak trzymać 
avatar
SNEIK
26.11.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jako kibic Lecha napisze tak- dno dno dno dno dno dno dno , Brawo widzew