We wrześniu Michał Probierz zastąpił w roli selekcjonera reprezentacji Polski Fernando Santosa. W trzech meczach w nowej roli odniósł jedną wygraną i dwa remisy.
- Przejmował reprezentację w dużym dyskomforcie. Miał prawo do powołań nowych zawodników na dwa pierwsze mecze, ale nie przełożyło się to na mecz z Czechami - zauważył w "Super Expressie" Tomasz Kłos.
50-latek, który w swojej karierze rozegrał 69 meczów w reprezentacji, nie rozumiał pewnych ruchów ze strony Probierza.
ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"
Jednym z nich był brak powołania dla Bartosza Bereszyńskiego. Zawodnik Empoli FC gra co prawda mało, ale dla Kłosa to nie ma znaczenia, bo zawodnik ma swoją wielką wartość. - To piłkarz, który nawet nie grając w klubie, jak było wiosną w Napoli, nigdy nie schodził poniżej pewnego poziomu - wyjaśnił.
- Ma taką mentalność, że zawsze można liczyć na niego na różnych pozycjach - dodał.
Były defensor otwarcie przyznał, że egzaminu w meczu z Czechami nie zdał Paweł Bochniewicz, a zagrywka z Patryk Peda (wszedł w 58. minucie, a zszedł w 86.) było "policzkiem ze strony selekcjonera" dla tego zawodnika.
I nie trafiły do niego komentarze Probierza o tym, że spowodowane było to pogonią za zwycięską bramką, a co za tym idzie zmianą taktyki. - To usprawiedliwienie trenera, które mnie nie przekonuje i nie zgadzam się z tym - zakończył.
Już we wtorkowy wieczór (21 listopada, godz. 20:45) Polacy na PGE Narodowym w Warszawie w meczu kontrolnym zmierzą się z Łotyszami.
Zobacz także:
Z kim w barażach? Są dwa scenariusze
Wsparcie niebios da nam Euro 2024? Słowa wiceprezesa PZPN przejdą do historii