"Mocny zjazd". Były reprezentant nie gryzie się w język

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski

- To nie jest fundacja "Spełniamy marzenia". W kadrze się powinno grać za swoją dyspozycję w klubac - mówi WP SportoweFakty Jakub Wawrzyniak. I wskazuje, w jakim elemencie gry Biało-Czerwoni są "bardzo ubodzy".

Reprezentacja Polski tylko zremisowała 1:1 z Czechami w ostatnim meczu eliminacji Euro 2024, czym ostatecznie pogrzebała swoje szanse na awans bezpośredni. Kadrowicze Michała Probierza mogą teraz upatrywać nadziei w barażach.

Mimo to po spotkaniu wielu reprezentantów próbowało szukać pozytywów spotkania z Czechami. Jedni, jak Nicola Zalewski, mówili o dobrym meczu, inni, jak Jan Bednarek, o rozwoju grupy. Więcej TUTAJ i TUTAJ.

- Piłkarze, wypowiadając takie opinie, mają na względzie to, co się działo w poprzednich spotkaniach. I w tym kontekście to rzeczywiście był nieco lepszy mecz. Natomiast jestem zdania, że wszyscy po prostu obniżyliśmy poziom oczekiwań i zmieniliśmy skalę oceny dla polskiej kadry na podstawie tego, co się działo np. w Kiszyniowie - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty Jakub Wawrzyniak.

- To były bardzo nieudane eliminacje reprezentacji narodowej - dodaje 49-krotny reprezentant Polski, uczestnik Euro 2008, 2012 i 2016, a dziś ekspert TVP Sport.

ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"

Mocny zjazd kadry

Po meczu z Czechami narzekano na ofensywę ekipy Probierza, ale z grą obronną w tych eliminacjach było jeszcze gorzej. Tylko jeden zespół naszej grupy eliminacyjnej stracił więcej bramek niż Polska (10) - Wyspy Owcze (13). Choć trzeba przyznać, że więcej goli Biało-Czerwoni stracili pod wodzą Fernando Santosa (8). Za Michała Probierza (2) gra defensywna zaczęła się minimalnie poprawiać.

- Jeśli chodzi o grę obronną, to jest trochę lepiej w stosunku do tego, jak było, a było katastrofalnie. Natomiast przypomnę, że w grudniu zeszłego roku wyszliśmy z grupy na mistrzostwach świata. A teraz się zastanawiamy, czy może zagraliśmy troszeczkę lepiej w stosunku do poprzednich spotkań. Nie zgadzam się z takim stawianiem sprawy. Zastanawiające jest, co się stało z tą reprezentacją, że mamy taki mocny zjazd - wskazuje Wawrzyniak.

I przyznaje: - Mam pewne swoje przemyślenia, z czego to wynika. Z przodu zresztą też nie stwarzamy okazji. Tu nie chodzi o skuteczność piłkarzy ofensywnych. Chodzi o stworzenie sytuacji pod polem karnym. Jesteśmy w tym elemencie ostatnio bardzo ubodzy.

Selekcjoner rotacyjny

Dopytaliśmy, gdzie w takim razie Wawrzyniak widzi tę przyczynę wspomnianego "zjazdu" kadry: - Ostatnie pięć lat to jest pięciu zatrudnionych selekcjonerów. Jak ktoś coś wprowadzał, to albo samodzielnie odchodził, albo pewne sytuacje okołopiłkarskie nie pozwalały danemu trenerowi kontynuować pracy. Albo ktoś się po prostu nie nadawał.

Mówi też o dużej rotacji w zespole. - Następuje pewna zmiana pokoleniowa, ale jednocześnie ci, którzy wchodzą nie mają aż tyle jakości, co ci gracze, którzy odchodzą - podkreśla nasz rozmówca.

Za ostatnie mecze rozliczany jest Probierz, ale za głównego "architekta" eliminacyjnej klęski trzeba uznać jednak poprzedniego selekcjonera.

- W przypadku wyboru Santosa na sternika reprezentacji został popełniony duży błąd. Ale należy też wskazać winnych wśród piłkarzy - nie ma wątpliwości Wawrzyniak. - Bo mieliśmy przecież teraz dwa "finały" przed własną publicznością, na Stadionie Narodowym. A tymczasem mecze z Mołdawią i Czechami tylko zremisowaliśmy - przypomina.

Podsumowanie tych eliminacji wypada wręcz dramatycznie: - Wygraliśmy tylko dwa mecze z Wyspami Owczymi i spotkanie z Albanią przed własną publicznością. To jest obraz tego, że nastąpił wspomniany regres reprezentacji.

W podobny sposób, jak Wawrzyniak, diagnozował już wcześniej problem Kamil Grosicki, mówiąc w rozmowie z WP SportoweFakty, że to piłkarze powinni sami wziąć większą odpowiedzialność za wyniki.

Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Na zdjęciu: Robert Lewandowski

"Lewy" nie będzie zbawiał wiecznie

Po meczu z Czechami wielka fala krytyki spadła w tym kontekście na Roberta Lewandowskiego, który tym razem tej odpowiedzialności ewidentnie nie udźwignął. Ale Wawrzyniak wskazuje, że to już czas, by inni "Lewego" odciążali.

- Nie ma co dyskutować: nie były to udane eliminacje w wykonaniu Roberta. Starcie z Czechami było rzeczywiście dla niego przeciętnym spotkaniem. Jestem jednak zdania, że musimy mieć na względzie, iż wkład strzelecki Roberta w reprezentacji z każdym kolejnym sezonem będzie coraz mniejszy. Wcześniej często sam śrubował dorobek strzelecki całej drużyny - mówi 40-latek.

Wawrzyniak przypomina, że Lewandowski sam otwarcie sugerował potrzebę podzielenia się odpowiedzialnością z resztą kadry: - Robert w niejednym wywiadzie komunikował głośno, że chciałby, aby te proporcje zmieniły się, odpowiedzialność była przerzucona na innych zawodników. Ja bym trochę odwrócił pytanie. Dlaczego inni napastnicy nie strzelają tylu goli, co Robert? On z trzema golami jest najskuteczniejszym napastnikiem w eliminacjach.

W meczu z Czechami odciążyć Lewandowskiego w pierwszej połowie próbował Karol Świderski, któremu w kadrze trudno zarzucić, że nie jest aktywny. Kogo jeszcze Wawrzyniak pochwaliłby po tym spotkaniu?

- Zalewski zagrał dobre pierwsze 45 minut. Po przerwie Czesi wprowadzili pewne korekty w ustawieniu i Vladimir Coufal sobie z nim dobrze radził w drugiej połowie. Z kolei Świderski przyzwyczaił nas do takiej aktywnej gry, niezależnie od tego, w jakim składzie personalnym czy wymiarze czasowym gra. Natomiast ja bym więcej piłkarzy po tym meczu nie wyróżniał, poza Zalewskim i Świderskim. Dodałbym tylko 20 minut dobrej gry Jakuba Piotrowskiego. To takie próby szukania pozytywów w tym bardzo przeciętnym spotkaniu - zaznacza.

Na zdjęciu: Michał Probierz
Na zdjęciu: Michał Probierz

Z Łotwą bez eksperymentów?

Ostatecznie mecz z Czechami był podsumowaniem rozczarowujących dla Polaków eliminacji. Pozostaje jeszcze pytanie, jak trener Probierz powinien potraktować teraz nadchodzący, wtorkowy mecz towarzyski z Łotwą?

Selekcjoner skład podał dzień wcześniej. Więcej TUTAJ. W porównaniu z meczem z Czechami w "11" znalazło się miejsce dla grającego ostatnio mniej w klubie Mateusza Wieteski. Kolejną szansę dostanie też Jakub Kiwior, który w Arsenalu jest rezerwowym.

- Ja bym nikogo tym meczem nie podbudowywał, tylko potraktował to spotkanie jako przygotowanie do marcowego starcia barażowego. Ciągłe zmiany w składzie powodują, że gra reprezentacji nie jest specjalnie spójna zdecydowanie radzi były obrońca kadry - mówi Wawrzyniak.

Wolałby w tym meczu darować sobie eksperymenty i dawanie szans nowym, młodym nazwiskom w kadrze. - To nie jest fundacja "Spełniamy marzenia". W kadrze się powinno grać za swoją dyspozycję w klubach - ucina.

Mecz towarzyski Polska - Łotwa we wtorek o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i Polsacie Sport Premium 1 oraz na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Te słowa Lewandowskiego były niepotrzebne? "Czuje się odpowiedzialny"

To już pewne. Reprezentant Polski opuszcza zgrupowanie

Komentarze (0)