Polska powalczy o wielki talent. Ten chłopak już przeszedł do historii

Getty Images / Stephen Nadler/ISI Photos/ / Na zdjęciu: Julian Zakrzewski Hall
Getty Images / Stephen Nadler/ISI Photos/ / Na zdjęciu: Julian Zakrzewski Hall

Piłkarskie media z całego świata informowały ostatnio o Julianie Zakrzewskim Hallu, który został drugim najmłodszym debiutantem w historii MLS. Zawodnik ma polskie korzenie, ale czy zagra dla nas? WP SportoweFakty sprawdziły, jak wygląda sytuacja.

W sobotę Julian Zakrzewski Hall zadebiutował w barwach New York Red Bull w ligowym meczu przeciwko Chicago Fire (0:1) w wieku zaledwie 15 lat i 190 dni.

To drugi najmłodszy gracz w historii MLS. Młodszy był tylko słynny Freddy Adu, który dokonał tego wyczynu, mając 14 lat i 206 dni.

Nazwisko gracza NYRB nie jest przypadkowe, jego mama Agnieszka jest bowiem Polką. Piłkarz ma dwa obywatelstwa: polskie i amerykańskie. A to sprawia, że przedstawiciele obu federacji mają go na oku.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak żegna się z reprezentacją. Co na to kibice?

PZPN od pewnego czasu jest w tych kwestiach aktywny nie tylko na europejskim, ale i na amerykańskim rynku. I właśnie dzięki temu wysłannicy naszej federacji mieli okazję w lutym na żywo przekonać się o umiejętnościach tego piłkarza.

Na zgrupowaniu był najlepszy

Zakrzewski został zaproszony na zgrupowanie w USA, gdzie sprawdzano umiejętności piłkarzy z polskimi korzeniami. Jak słyszymy, został uznany za najlepszego zawodnika tego spotkania.

Patrząc na jego predyspozycje, warto podkreślić, że to bardzo uniwersalny zawodnik. Może zagrać praktycznie na każdej pozycji w ofensywie.

Wysłannicy PZPN nie mieli wątpliwości: warto sprawdzić go w kadrze. Tu po raz pierwszy pojawiły się jednak schody. Choć Zakrzewski dostał powołanie do reprezentacji Polski do lat 15, to ostatecznie nie dotarł na miejsce. Nieoficjalne tłumaczenia były takie, że mama bała się puścić go samego w daleką podróż do Polski.

Zostaje w Ameryce. To niedobry znak

Po raz drugi schody pojawiły się z powodu wejścia do gry Amerykanów. Zakrzewski dostał powołanie do ich kadry U-15 i z niego skorzystał. W tym momencie ma już dziewięć meczów w tej drużynie i cztery gole.

Trzecie utrudnienie polega na tym, że we wrześniu... Zakrzewski podpisał zawodowy kontrakt właśnie w MLS. Choć interesowały się nim kluby z Europy, to jednak pozostał w ojczyźnie. Z NYRB związał się 3,5-letnią umową, co oznacza, że w najbliższym czasie na Stary Kontynent (raczej) nie trafi.

Dlaczego to gorzej dla Polski? Z prozaicznego powodu. Mając piłkarza w Europie, łatwiej byłoby go przekonać do tego, aby jednak postawił na Biało-Czerwonych. Tymczasem gra w MLS sprawi, że Zakrzewski pod każdym względem będzie jednak bliżej Amerykanów.

Kolejna sprawa to znajomość języka, a raczej jego brak. Z tego co słyszymy, o ile mama piłkarza bardzo dobrze mówi po polsku, o tyle sam Julian nie. Zna kilka podstawowych zwrotów. Nie jest to oczywiście coś, co go wyklucza z kadry (historia zna sporo takich przypadków), ale tu zapewne też punkt dla Amerykanów.

Polska nie rezygnuje

Jak jednak słyszymy w okolicach polskiej federacji, PZPN nie uznaje tematu za skończony czy stracony. Nasi przedstawiciele są w kontakcie z mamą piłkarza i przekaz polskiej strony jest jasny: drzwi do naszej kadry są cały czas dla Zakrzewskiego szeroko otwarte.

Dla przypomnienia: przepisy o zmianie narodowej drużyny, choć same mocno ewaluowały na przestrzeni lat, są jasne: dopiero trzy występy w meczach o stawkę w pierwszym zespole narodowym sprawiają, że klamka zapada ostatecznie i wtedy nie ma już mowy o kolejnej zmianie barw.

A zatem: z formalnego punktu widzenia nieważne ile meczów dla reprezentacji USA młodszych kategorii wiekowych rozegra Zakrzewski, to wciąż będzie mógł reprezentować Polskę w dorosłej piłce. I tego trzyma się PZPN, który nie rezygnuje z monitorowania utalentowanego piłkarza.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Michniewicz wróci do Ekstraklasy? 
Nawałka wskazał kluczowego gracza kadry

Źródło artykułu: WP SportoweFakty