Reprezentacja Polski po fazie grupowej ma mieszane uczucia. Z jednej strony odniosła dwa efektowne zwycięstwa w meczach z Irlandią i Węgrami, które dały pierwsze miejsce w grupie, z drugiej zaś strony w trzecim spotkaniu z Walią spotkał nas zimny prysznic, bo tylko tak należy określić dotkliwą przegraną 0:3.
Na usprawiedliwienie można powiedzieć, że biało-czerwoni zagrali tzw. drugim garniturem. Trener Marcin Włodarski przeprowadził sporo zmian, dał szansę gry zawodnikom, którzy w pierwszych meczach byli rezerwowymi. I było to widać na boisku, bo Polacy w żadnym stopniu nie przypominali tak ładnie grającego zespołu, jak z Irlandią i Węgrami. Reprezentanci zgodnie przyznawali po końcowym gwizdku, że zlekceważyli przeciwnika.
W sobotę przeciwko Serbii zagra jednak najmocniejszy skład. Stawka jest bardzo wysoka. Nie chodzi tylko o awans do półfinału, ale też o przepustkę na mistrzostwa świata, które odbędą się w dniach 10 listopada - 2 grudnia. Awans uzyska czwórka półfinalistów oraz zwycięzca barażu (zagrają w nim dwaj wyeliminowani ćwierćfinaliści z najlepszym bilansem po fazie grupowej).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za bramka! I to dzięki... kibicowi
I tu okazuje się, że przegrana z Walią może odbić się czkawką, bo Polska ma najsłabszy bilans spośród wszystkich zwycięzców grup. Aby nie oglądać się na innych po prostu trzeba pokonać w sobotę serbską ekipę.
Co wiemy o Serbii? Jest to zespół, który w fazie grupowej zdobył cztery punkty. Zaczął od falstartu i przegranej 2:4 ze Słowenią. Później było dość niespodziewane zwycięstwo z Włochami 2:0 i remis 1:1 z Hiszpanią. To była bardzo wyrównana grupa i przed ostatnią kolejką wszystkie drużyny miały szansę awansować.
Polska staje przed szansą wyjazdu na mistrzostwa świata po raz pierwszy od 1999 roku. W XXI wieku jeszcze nie było nam to dane.
Początek meczu Polska - Serbia w sobotę o godz. 15.
CZYTAJ TAKŻE:
Dzieje się w Zabrzu! Najnowsze wieści w sprawie Urbana. A co z Okunukim?
Oficjalnie: kolejny piłkarz opuszcza Lecha Poznań