W drugim z sobotnich meczów w PKO Ekstraklasie zmierzyły się drużyny będące w wysokiej formie. Niepokonany od sześciu kolejek Górnik wygrał pięć wcześniejszych spotkań. Podjął Pogoń, która nie doznała porażki przez dziewięć serii gier. Trenerzy Jan Urban oraz Jens Gustafsson spodziewali się pasjonującego widowiska.
Przed pierwszym gwizdkiem Pogoń miała o 13 punktów więcej niż Górnik w tabeli. Uznanie jej za faworyta było jednak trudne. To dlatego, że w Zabrzu nie zwyciężyła od 2009 roku, a w rundzie jesiennej nie poradziła sobie z zespołem z województwa śląskiego również na własnym stadionie.
Na boisku nie było widać ciekawych ataków, a przez kilka minut nie było widać nic. Torcida odpaliła świece dymne, przez które nie można było dojrzeć boiska. Wyłoniły się z niego nieśmiałe sytuacje podbramkowe, a szczególnie obiecujące było sześć doliczonych minut do pierwszej połowy. W nich Luka Zahović strzelił w Daniela Bielicę po podaniu Kamila Grosickiego, a po przeciwnej stronie boiska Mariusz Malec rewelacyjnie zablokował Daisuke Yokotę.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
Od początku drugiej połowy było żwawiej, skończyły się kalkulacje. Kontratak Górnika, napędzony głośnym dopingiem, zakończył się strzałem zza pola karnego ponad poprzeczką. Nacisnęła również Pogoń i Daniel Bielica musiał poradzić sobie z kopnięciem Wahana Biczachczjana.
Po zmianach, w 62. minucie była ogromna szansa na gola Pogoni. Kamil Grosicki nie dość, że wygrał pojedynek z defensorem, to jeszcze wyciągnął z bramki Daniela Bielicę. Piłka trafiła do Alexandra Gorgona, ale ten nie przymierzył do odsłoniętej bramki. Na drodze stanął Emil Bergstrom, którego interwencja była jeszcze bardziej spektakularna niż ta Mariusza Malca w czasie doliczonym do pierwszej połowy.
Nie wykorzystała swojej szansy Pogoń i do ataku ruszył Górnik. W 67. minucie gol jeszcze nie został uznany z powodu spalonego Lukasa Podolskiego, a po jednym z kolejnych ataków zabrzan piłka trafiła w poprzeczkę i odbiła się blisko linii bramkowej. Wreszcie w 78. minucie Szymon Włodarczyk zdobył prowadzenie 1:0 strzałem z rzutu karnego za faul Pawła Stolarskiego.
To nie był koniec, a początek mocnych wrażeń. Pogoń jeszcze nie złożyła broni i doprowadziła do remisu 1:1 w 83. minucie. Szczecinianie wykorzystali przestrzeń na połowie przeciwnika, a podanie Sebastiana Kowalczyka trafiło w pole karne do innego zmiennika Pontusa Almqvista. Ten nie miał obok siebie rywala i poradził sobie z pokonaniem Daniela Bielicy.
W doliczonym czasie trwała jazda bez trzymanki i bez gardy w obu stronach stadionu. Marcel Wędrychowski nie oddał celnego strzału po podaniu Kamila Grosickiego, a akcja Górnika zakończyła się trafieniem w poprzeczkę. Wreszcie drużyna Jana Urbana rozstrzygnęła pojedynek golem na 2:1 Lukasa Podolskiego. Były reprezentant Niemiec zakończył kontratak potężnym strzałem pod poprzeczkę.
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 2:1 (0:0)
1:0 - Szymon Włodarczyk (k.) 78'
1:1 - Pontus Almqvist 83'
2:1 - Lukas Podolski 90'
Składy:
Górnik: Daniel Bielica - Boris Sekulić, Emil Bergstrom, Richard Jensen (43' Kryspin Szcześniak), Erik Janża - Paweł Olkowski (59' Robert Dadok), Dani Pacheco (59' Kanji Okunuki), Damian Rasak, Daisuke Yokota - Lukas Podolski - Szymon Włodarczyk (80' Piotr Krawczyk)
Pogoń: Dante Stipica - Linus Wahlqvist (60' Paweł Stolarski), Benedikt Zech, Mariusz Malec, Leonardo Koutris - Mateusz Łęgowski (46' Rafał Kurzawa), Damian Dąbrowski - Alexander Gorgon (79' Marcel Wędrychowski), Wahan Biczachczjan (60' Sebastian Kowalczyk), Kamil Grosicki - Luka Zahović (69' Pontus Almqvist)
Żółte kartki: Olkowski, Yokota, Podolski (Górnik) oraz Zech, Wahlqvist, Zahović, Stolarski, Koutris (Pogoń)
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Pościg w starciu na szczycie Fortuna I ligi. ŁKS nie uciekł