Jego drużyna przegrywała od 11. minuty, gdy Mikołaja Biegańskiego pokonał Piotr Janczukowicz. Później jednak to Biała Gwiazda zdobyła dwa gole. W 25. minucie do siatki trafił Angel Rodado, a po kolejnych 10 minutach - Luis Fernandez. Tyle, że jeszcze przed przerwą z rzutu karnego gola dla ŁKS-u zdobył Pirulo, a po zmianie stron bramkę na 3:2 strzelił Bartosz Szeliga.
Byliśmy świadkami emocjonującego spotkania, stojącego - jak na I ligę - na wysokim poziomie. Ze swojej strony żałuję, że nie zdobywamy trzech punktów, bo po to tu przyjechaliśmy, ale wiedzieliśmy z kim gramy. Nawet z perspektywy przegranej, jestem zadowolony z postawy moich piłkarzy. Sport drużynowy składa się z detali, indywidualnych zagrań. Wyszliśmy na 2:1. W pierwszej połowie graliśmy dobrze, zakładaliśmy wysoki pressing, spod którego ŁKSowi trudno było wyjść, mieliśmy groźne akcje - ocenił na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec krakowian.
- Punkt zwrotny to sytuacja z karnym i trafienie 2:2. Mieliśmy do tego momentu dobry wynik i pewność siebie. Niepotrzebnie oddaliśmy inicjatywę. Jestem ciekaw, jak ten mecz by się potoczył gdybyśmy to utrzymali. Zajmowaliśmy w ataku wolne przestrzenie, tak jak zakładaliśmy sobie przed meczem. Strzeliliśmy na boisku rywala dwie bramki, ale straciliśmy trzy i ostatecznie przegrywamy. Cóż, gratuluję trenerowi Moskalowi - dodał Radosław Sobolewski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zaryzykował i się udało! Cudowny gol w Niemczech
Wliczając już mecz w Łodzi Wisła Kraków w 2023 roku wygrała 9 z 12 spotkań. Tyle, że przegrała nie tylko z ŁKS-em, ale także z Ruchem Chorzów i Puszczą Niepołomice, a więc innymi drużynami zainteresowanymi awansem w tym sezonie.
- Każdy z tych meczów był inny. W Niepołomicach wiadomo jakie panowały warunki. Z Ruchem zbyt wolno graliśmy, zbyt wolno operowaliśmy piłką. A tu zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie. Można generalizować, bo taki jest fakt i będziemy chcieli to zmienić, ale nie wrzucałbym tych wszystkich meczów do jednego wora - przyznał trener ekipy spod Wawelu.
Inną przywarą wiślaków w tym sezonie jest brak mocy w jednej z połów. W piątek na Stadionie Króla w Łodzi po bardzo dobrej pierwszej części gry, w drugiej gracze z Krakowa jakby mieli już mniej energii.
- Czasem to pierwsza, czasem druga połowa. Różnie się układa. Cały czas chcieliśmy dominować, posiadać piłkę. Cały czas atakowaliśmy, ale pewne rzeczy nie wychodziły. Mieliśmy ambicje, by cały czas kontrolować mecz poprzez posiadanie piłki, stwarzanie dogodnych sytuacji. Nie udało się - odpowiedział Sobolewski.
- Zawiodła ostatnia tercja, ostatnie podanie, które by przeszywało linię obrony oraz dostarczenie piłki w pole karne. Dlatego nie udało się powalczyć o ten remis. Założenia się nie zmieniły na pewno. Chcieliśmy atakować, ale zabrakło skuteczności - i to nawet nie jeśli chodzi o strzały, ale o dogranie w ostatnią tercję boiska. Rozwijamy się jako zespół. Popełniamy błędy. Ale widzę, że to wszystko idzie do przodu, choć nie zawsze układa się wszystko tak, jak byśmy chcieli. Podziękowałem chłopakom za trud tego meczu. Nie ma mowy o zaskoczeniu. Trzeba wygrywać pojedynki na boisku. Tego zabrakło - podsumował.
Wisła po 30 kolejkach ma 51 punktów. Na razie zajmuje trzecią pozycję, ale w ten weekend może ją stracić, jeśli Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Puszcza Niepołomice wygrają swoje mecze. A Biała Gwiazda ma jeszcze przed sobą na przykład mecz ze Słonikami. To właśnie będzie ich najbliższy mecz domowy w piątek 12 maja o 20:30 przy Reymonta w Krakowie.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Czytaj też: Szczegółowy terminarz 33. kolejki Fortuna I ligi. Znamy termin hitu Arka Gdynia - ŁKS Łódź