Raków Częstochowa był zdecydowanym faworytem spotkania kończącego 23. kolejkę PKO Ekstraklasy. "Medaliki" walczą w tym sezonie o mistrzostwo Polski, natomiast Lechia Gdańsk jest poważnie zagrożona spadkiem z ligi.
Goście zachowali się fatalnie przy obu golach. W 2. minucie rywalizacji miało miejsce spore zamieszanie po dośrodkowaniu w pole karne gości. W ich szeregach zabrakło zdecydowania. Na domiar złego Dominik Piła nie zrozumiał się z Szymonem Weirauchem.
ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"
Piłka niespodziewanie znalazła się pod nogami Jonatana Brauta Brunesa, który z bliska umieścił ją w siatce. Nie był to koniec prezentów, jakie jeszcze przed przerwą rozdali przyjezdni.
Gdańszczanie wykonywali rzut z autu na własnej połowie. Futbolówkę otrzymał Rifet Kapić, który fatalnie zagrał we własne pole karne i zaliczył stratę na rzecz Iviego Lopeza. Hiszpan również skiksował, ale miał przy tym sporo szczęścia.
Popełnił błąd techniczny i przewrócił się na piłce. Finalnie zaliczył jednak asystę przy drugim trafieniu Brunesa. Raków prowadził do przerwy 2:0, a ostatecznie zwyciężył 3:1.