Mistrzowska reakcja Lecha! Kibice Widzewa doznali szoku

PAP / Marian Zubrzycki / Piłkarze Lecha Poznań Filip Marchwiński (P) i Afonso Sousa (L) cieszą się z gola
PAP / Marian Zubrzycki / Piłkarze Lecha Poznań Filip Marchwiński (P) i Afonso Sousa (L) cieszą się z gola

Niedzielny hit PKO Ekstraklasy przez większość czasu zawodził. Końcową część meczu można porównać jednak ze spektaklem. Piłkarze Lecha Poznań w przeciągu kilku minut sprawili, iż uradowani kibice Widzewa Łódź ucichli aż do końcowego gwizdka.

Lech Poznań tworzy obecnie nową historię w polskim futbolu. Po wygranej w dwumeczu z Djurgardens IF przyjdzie pora na ćwierćfinał Ligi Konferencji Europy przeciwko ACF Fiorentinie. Nie można natomiast zapominać o PKO Ekstraklasie, ponieważ walka o podium zapowiada się bardzo interesująco.

Dodatkowych emocji przed niedzielnym spotkaniem w Łodzi zapewniał fakt, iż Widzew tracił do "Kolejorza" tylko trzy punkty. Goście przystąpili do tego meczu w nieco odmienionym składzie, co było wiadome. W wyjściowej jedenastce zabrakło m.in. Mikaela Ishaka czy Afonso Sousy.

Hit 25. kolejki PKO Ekstraklasy tak jakby nieco przytłoczył bohaterów niedzielnego popołudnia. Oba zespoły w pierwszej połowie grały mocno zachowawczo. Statystyki to potwierdzały, bowiem przed przerwą nie padł nawet jeden celny strzał.

Temperatura momentami podnosiła się jedynie na trybunach, a przecież kibice czekali na te sportowe emocje. Natomiast swoją robotę dobrze wykonywał sędzia Damian Kos, który zastąpił Szymona Marciniaka. Arbiter z Płocka doznał kontuzji mięśniowej (więcej przeczytasz TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie

Już w drugiej połowie widzieliśmy nieco więcej jakości. W końcu był też celny strzał i od razu gol Bartłomieja Pawłowskiego. Gwiazdor Widzewa stanął oko w oko z Filipem Bednarkiem i uderzeniem pod poprzeczkę nie dał mu żadnych szans.

Spora część Łodzi cieszyła się... tylko przez moment. Chwilę później Filip Marchwiński pokazał swój potencjał. 21-latek strzałem głową z trudnej pozycji po dośrodkowaniu Niki Kwekweskiriego doprowadził do remisu. "Kolejorz" po zdobytej bramce, nabrał wiatru w żagle.

Kibice Widzewa doznali ogromnego szoku w 78. minucie, a stadion momentalnie ucichł poza sektorem gości. Świętowanie na dobre zepsuł Kristoffer Velde, który wykorzystał dośrodkowanie rozpędzonego z prawej strony Joela Pereiry. Hit przez większość czasu zawodził, ale pod sam koniec zawodnicy zrekompensowali wszystkim nudę.

Lech Poznań jest na fali i udowadnia, że polski zespół może radzić sobie przy dwóch frontach. Ćwierćfinalista Ligi Konferencji Europy zajmuje trzecie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy z trzema punktami przewagi nad Pogonią Szczecin. Natomiast o wyższe pozycje będzie bardzo trudno.

Widzew Łódź - Lech Poznań 1:2 (0:0)
1:0 - Bartłomiej Pawłowski 71'
1:1 - Filip Marchwiński 73'
1:2 - Kristoffer Velde 78'

Składy:

Widzew Łódź: Henrich Ravas - Patryk Stępiński, Serafin Szota, Mateusz Żyro - Paweł Zieliński, Marek Hanousek, Juljan Shehu, Dominik Kun - Ernest Terpiłowski, Jordi Sanchez Ribas, Bartłomiej Pawłowski

Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Bartosz Salamon, Antonio Milić, Pedro Rebocho - Adriel Ba Loua (59' Afonso Sousa), Radosław Murawski (57' Nika Kwekweskiri), Jesper Karlstrom, Kristoffer Velde - Filip Marchwiński (76' Alan Czerwiński) - Filip Szymczak (66' Artur Sobiech)

Żółte kartki: Marek Hanousek, Andrejs Ciganiks (Widzew Łódź) - Jesper Karlstrom, Filip Szymczak (Lech Poznań)

Sędzia: Damian Kos

Zobacz też:
Bayern pokonany w Leverkusen. VAR w roli głównej
Meho Kodro: Lewandowski ma mini kryzys. Moja ocena tego transferu jest jednoznaczna!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty