Sześć goli w Wolfsburgu, Bayern wraca na szczyt. Premierowy gol Kamińskiego w Bundeslidze

PAP/EPA / HANNIBAL HANSCHKE / Na zdjęciu: radość piłkarzy Bayernu Monachium
PAP/EPA / HANNIBAL HANSCHKE / Na zdjęciu: radość piłkarzy Bayernu Monachium

Bayern Monachium był wyraźnie podrażniony utratą pozycji lidera i w niedzielę w Wolfsburgu dał prawdziwy koncert. Bawarczycy wygrali 4:2, będąc zespołem bardzo konkretnym. Jednego z goli dla gospodarzy strzelił Jakub Kamiński.

Trudno wymarzyć sobie lepszy moment na strzelenie pierwszego gola w Bundeslidze niż mecz z Bayernem Monachium, a tak stało się w przypadku Jakuba Kamińskiego.

Początkowo Polak był pewnie niepocieszony, gdy okazało się, że zacznie spotkanie na ławce rezerwowych, ale szybko okazało się, że decyzja Niko Kovaca była błędna. Bayern już po dziewiętnastu minutach prowadził 3:0, grając przy tym po prostu koncertowo.

Goście byli do bólu skuteczni. Dublet w pięć minut ustrzelił Kingsley Coman. Pierwszy gol? Centrostrzał, nic specjalnego. Natomiast druga bramka to już majstersztyk. Po kapitalnym dośrodkowaniu Joao Cancelo Francuz trafił idealnie z powietrza. Po chwili trzecią sztukę dorzucił Thomas Muellera po rzucie wolnym i VfL Wolfsburg był na kolanach. A mogło być jeszcze gorzej, gdyby więcej zimnej krwi w polu karnym zachowali goście.

ZOBACZ WIDEO: Tego dawno nie było. Fernando Santos kompletnie zaskoczył

Dopiero wtedy Kovac wpuścił na boisko Kamińskiego, ale - jak się okazało - trafił w dziesiątkę. Polak rozruszał grę gospodarzy i tuż przed końcem pierwszej połowy strzelił swojego premierowego gola w lidze niemieckiej. Ładna klepka z Paulo Otavio i spokojne wykończenie w sytuacji sam na sam z bramkarzem. I generalnie taki układ byłby idealny, bo gdy tylko role się odwróciły, to Otavio się nie popisał. Po świetnej centrze Kamińskiego strzelał głową z pięciu metrów, ale trafił prosto w Sommera.

Wolfsburg robił się groźniejszy wraz z upływem czasu, a wszystko spotęgowała sytuacja z 54. minuty, gdy Joshua Kimmich ujrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę za faul taktyczny w środku pola. Choć paradoksalnie Bayern, grając w dziesięciu, bronił lepiej. VfL nie wykorzystał swojego momentu w tym meczu. Takim była sytuacja Otavio na 2:3. Nie trafił, a to był sygnał dla monachijczyków, że trzeba nieco wyhamować przeciwnika.

I wtedy piłkę wziął on. Jamal Musiala. Przeprowadził nieprawdopodobny rajd, nic sobie nie robił z obecności rywali, jakby w ogóle ich nie dostrzegał. Minął jednego, drugiego... potem jeszcze czterech w polu karnym, nikt nie potrafił zabrać mu futbolówki, więc po prostu uderzył przy bliższym słupku, podwyższając prowadzenie gości i dając oddech kolegom z defensywy.

W końcówce gospodarze przycisnęli po raz kolejny, udało się zdobyć drugą bramkę, a nawet i trzecią, ale ona nie została uznana mimo protestów miejscowej publiczności. Sędzia zdecydował, że faulowany był wcześniej Leon Goretzka. Taki wynik oznacza, że Bayern wygrywa pierwszy raz w 2023 roku w Bundeslidze i wraca na pozycję lidera.

VfL Wolfsburg - Bayern Monachium 2:4 (1:3)
0:1 Kingsley Coman 9'
0:2 Kingsley Coman 14'
0:3 Thomas Mueller 19'
1:3 Jakub Kamiński 44'
1:4 Jamal Musiala 73'
2:4 Mattias Svanberg 81'

Składy:

VfL: Koen Casteels - Ridle Baku, Maxence Lacroix (30' Jakub Kamiński), Sebastiaan Bornauw, Micky van de Ven, Paulo Otavio (66' Kevin Paredes) - Mattias Svanberg, Maximilian Arnold (74' Yannick Gerhardt), Felix Nmecha - Patrick Wimmer (66' Omar Marmoush), Jonas Wind (74' Lukas Nmecha).

Bayern: Yann Sommer - Joao Cancelo (78' Daley Blind), Benjamin Pavard, Matthijs de Ligt, Alphonso Davies - Leroy Sane (60' Mathys Tel), Joshua Kimmich, Leon Goretzka, Jamal Musiala (78' Paul Wanner), Kingsley Coman (55' Serge Gnabry) - Thomas Mueller (60' Josip Stanisić).

Żółte kartki: Otavio, Bornauw (VfL) oraz Kimmich, Sane, Wanner, Tel (Bayern).
Czerwona kartka: 54' Kimmich (Bayern, za drugą żółtą).

Sędzia: Harm Osmers.

[multitable table=1495 timetable=10723]Tabela/terminarz[/multitable]
CZYTAJ TAKŻE:
Lech Poznań znów miał ciężary, ale wreszcie wygrał
Trener Stali zaskoczył na konferencji. "Wydawało się, że gol dla nas jest kwestią czasu"

Komentarze (0)