Lech Poznań znów miał ciężary, ale wreszcie wygrał

PAP / Paweł Jaskółka / Na zdjęciu: radość piłkarzy Lecha Poznań
PAP / Paweł Jaskółka / Na zdjęciu: radość piłkarzy Lecha Poznań

Jest pierwsze wiosenne zwycięstwo Lecha Poznań. Drużyna Johna van den Broma drżała o nie jednak do ostatnich sekund meczu z Miedzią Legnica. Triumfowała 1:0 po bramce Mikaela Ishaka.

Wszyscy spodziewali się podobnego obrazu gry, jak w rozgrywanym cztery dni wcześniej zaległym spotkaniu 2. kolejki w Legnicy (2:2). Tak też było - z jedną istotną różnicą. Na szybkie prowadzenie wyszedł mistrz Polski, a nie beniaminek. Już w 17. minucie, po rzucie rożnym Filip Dagerstal zgrał piłkę przed bramkę do Mikaela Ishaka i Szwed tylko dołożył nogę.

Snajper "Kolejorza" mógł odetchnąć, bowiem w pierwszym starciu z Miedzią był bardzo nieskuteczny. Zakończył je z jednym golem z rzutu karnego, a tak naprawdę powinien mieć na koncie co najmniej hat-tricka.

Lech do tego momentu przeważał bardzo wyraźnie. Tuż po otwarciu wyniku mogło być nawet 2:0, gdyby Filip Szymczak uderzył minimalnie niżej. Piłka odbiła się od poprzeczki.

Później jednak poznaniacy mocno spuścili z tonu i dostali dwa bardzo poważne ostrzeżenia. Najpierw minimalny spalony Kamila Drygasa (trafił do siatki po rzucie wolnym) uratował ich przed utratą prowadzenia, a potem ładną techniczną próbą nieznacznie pomylił się Angelo Henriquez.

ZOBACZ WIDEO: To byłby ciekawy powrót do Polski. "W grę wchodzą dwa kluby"

W drugiej połowie rozochocona Miedź ryzykowała coraz więcej, zaś gospodarze mieli sporo szans na zadanie jej drugiego ciosu. Byli jednak skrajnie nieskuteczni. O ile Ishakowi i Filipowi Marchwińskiemu można wybaczyć uderzenia w poprzeczkę (pozycje nie były łatwe), to poprawka Szweda przy drugiej z tych okazji wywołała tylko salwy śmiechu na trybunach. Snajper "Kolejorza" do takich pudeł nie przyzwyczaił. Przejął piłkę w polu bramkowym, miał przed sobą wyłącznie Mateusza Abramowicza, mimo to huknął nad bramką!

Lech swoje szanse marnował, jednak legniczanie nie byli lepsi. Sam Henriquez w krótkim odstępie chybił z narożnika pola karnego, a potem w doskonałej sytuacji trafił wprost w Filipa Bednarka.

Jeden gol przewagi niczego poznaniakom nie gwarantował. Emocje były spore, bo oba zespoły mocno postawiły na atak i poszły na wymianę ciosów. Mimo to goli już nie zobaczyliśmy. "Kolejorz" utrzymał skromne prowadzenie do ostatniego gwizdka i wygrał po raz pierwszy tej wiosny, dzięki czemu awansował na 3. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy.

Miedź natomiast pozostaje w strefie spadkowej ze stratą 6 pkt. do bezpiecznych lokat.

Lech Poznań - Miedź Legnica 1:0 (1:0)
1:0 - Mikael Ishak 17'

Składy:

Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Filip Dagerstal, Antonio Milić (82' Bartosz Salamon), Alan Czerwiński, Nika Kwekweskiri, Afonso Sousa (70' Jesper Karlstrom), Kristoffer Velde (70' Michał Skóraś), Filip Marchwiński (87' Radosław Murawski), Filip Szymczak, Mikael Ishak.

Miedź Legnica: Mateusz Abramowicz - Levent Guelen, Andrzej Niewulis, Jurich Carolina, Giannis Massouras, Maxime Dominguez (83' Chuca), Kamil Drygas, Hubert Matynia (67' Michael Kostka), Luciano Narsingh (61' Kamil Zapolnik), Angelo Henriquez, Olaf Kobacki (46' Koldo Obieta).

Żółte kartki: Filip Marchwiński (Lech Poznań) oraz Levent Guelen, Giannis Massouras (Miedź Legnica).

Sędzia: Damian Kos (Wejherowo).

Widzów: 10 820.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty