Szok w Mediolanie. AC Milan wypuścił z rąk pewne zwycięstwo

Getty Images / Marco Luzzani / Na zdjęciu: Nicola Zalewski i Brahim Diaz
Getty Images / Marco Luzzani / Na zdjęciu: Nicola Zalewski i Brahim Diaz

W hitowym meczu 17. kolejki Serie A AC Milan zremisował z AS Romą 2:2. Gospodarze przeważali, prowadzili różnicą dwóch goli, ale w końcówce w niewytłumaczalnych okolicznościach dali sobie wbić dwie bramki.

W tym artykule dowiesz się o:

Niebywałe sceny działy się w niedzielny wieczór na San Siro. Do 87. minuty AC Milan był o klasę lepszy, pewnie prowadził różnicą dwóch goli, wydawało się, że nic nie jest w stanie odebrać mu kompletu punktów. Wystarczyły jednak dwa stałe fragmenty gry i nie grająca nic AS Roma rzutem na taśmę wywalczyła remis.

Trudno byłoby kwestionować zwycięstwo gospodarzy, bo jednak w przekroju całego spotkania to u nich widać było większą chęć do atakowania. Przyjezdni byli raczej skupieni na defensywie i przeszkadzaniu. W ostatnich minutach sytuacja zmieniła się jednak o 180 stopni. Trudno powiedzieć czy Milan zbyt głęboko się cofnął, ale fakty są takie, że dopuścił do stałych fragmentów, które okazały się zabójcze.

Najpierw po rzucie rożnym trafił kompletnie nieatakowany Roger Ibanez, a w doliczonym czasie kibiców w Mediolanie w osłupienie wprawił Tammy Abraham, który jako pierwszy doskoczył do odbitej przez Cipriana Tatarusanu piłki i popisał się skuteczną dobitką po uderzeniu Nemanji Maticia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu

Szok, niedowierzanie. Trudno to racjonalnie wytłumaczyć. Wracając trochę do początku, Milan może i nie rzucił się do ataku od pierwszych minut, natomiast zdecydowanie przeważał. Szarpał na lewej flance Rafael Leao, świetnie w środku pola wyglądał choćby Sandro Tonali, który w pierwszych minutach minimalnie spudłował po uderzeniu głową, ale w 30. minucie idealnie dograł piłkę z rzutu rożnego, gdy wynik otworzył Pierre Kalulu. Dziwnie zachował się w tej sytuacji Rui Patricio, który w zasadzie miał piłkę w rękach, lecz ostatecznie przepuścił ją do bramki.

W końcówce pierwszej części spotkania były dwie szanse dla gości. Sygnał do ataku dał Nicola Zalewski, który strzelił minimalnie niecelnie z dwudziestu metrów, po chwili obok słupka uderzył Paulo Dybala. Mimo wszystko trochę mało, jeśli spojrzy się na dokonania przeciwnika.

Czas płynął, a obraz gry się nie zmieniał. Roma kompletnie nie miała pomysłu na grę do przodu. Poza rozpaczliwymi uderzeniami z dystansu nie było żadnych przesłanek, by choć przez moment zapachniało remisem. A gdyby tego było mało, na niespełna kwadrans przed końcem Rossoneri wyprowadzili zabójczy kontratak. Rafael Leao urwał się z lewej strony, znalazł niepilnowanego Tommaso Pobegę, a ten precyzyjnym uderzeniem po raz drugi tego wieczora ucieszył kibiców Milanu.

Finalnie wychodzili oni jednak ze stadionu przybici końcowym wynikiem. Już dopisywali sobie komplet punktów, już widzieli zmniejszenie straty do Napoli, a tymczasem muszą zadowolić się zaledwie jednym punktem.

AC Milan - AS Roma 2:2 (1:0)
1:0 Pierre Kalulu 30'
2:0 Tommaso Pobega 77'
2:1 Roger Ibanez 87'
2:2 Tammy Abraham 90+3'

Składy:

AC Milan: Ciprian Tatarusanu - Davide Calabria, Pierre Kalulu, Fikayo Tomori, Theo Hernandez - Alexis Saelemaekers (85' Matteo Gabbia), Ismael Bennacer (74' Aster Vranckx), Sandro Tonali, Brahim Diaz (70' Tommaso Pobega), Rafael Leao - Olivier Giroud (85' Charles De Ketelaere).

AS Roma: Rui Patricio - Gianluca Mancini (89' Andrea Belotti), Chris Smalling, Roger Ibanez - Zeki Celik (78' Stephan El Shaarawy), Bryan Cristante (66' Nemanja Matić), Lorenzo Pellegrini, Paulo Dybala, Nicolo Zaniolo (66' Benjamin Tahirović), Nicola Zalewski - Tammy Abraham.

Żółte kartki: Rafael Leao, Bennacer, Tomori, Tonali (AC Milan) oraz Celik, Zalewski, Zaniolo, Ibanez, Matić, Abraham (AS Roma).

Sędzia: Davide Massa.

[multitable table=1492 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]
CZYTAJ TAKŻE:
Guardiola broni trenera Chelsea. "Dajcie mu czas"
Talent sprzed lat spróbuje uratować karierę w drugiej lidze greckiej

Źródło artykułu: WP SportoweFakty