Jak się dowiedzieliśmy, Cezary Kulesza wróci do Warszawy z Białegostoku we wtorek, a najpóźniej w środę. Wtedy rozpocznie się ostatni etap związany z poszukiwaniem nowego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski.
Jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem o rezygnacji z usług Czesława Michniewicza do związku zgłosiło się dziesięciu trenerów, gotowych go zastąpić.
Obecnie tych kandydatur jest dużo więcej, choć oczywiście zdecydowana większość z nich w ogólnie nie będzie brana pod uwagę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu
Niemniej wkraczamy w decydujący moment, ponieważ po powrocie do Warszawy Cezary Kulesza przyspieszy analizę dostępnych selekcjonerów.
Co z językami... Petkovicia?
Zagraniczni kandydaci na selekcjonera zgłaszali się do związku różnymi drogami, nie zawsze był to bezpośredni kontakt z prezesem PZPN. Z drugiej strony nie jest tak, że związek bazuje tylko na tych, którzy sami zapukali do jego drzwi. Jak się można domyśleć, do niektórych szkoleniowców nasi działacze odezwali się z własnej inicjatywy.
Jak informowały WP SportoweFakty, jednym z chętnych do objęcia Polaków jest Vladimir Petković, który przez wiele lat prowadził z powodzeniem reprezentację Szwajcarii. Kompetencje tego szkoleniowca nie podlegają dyskusji, natomiast można się zastanowić, jak na ostateczny wybór wpłyną na przykład... sprawy językowe. Wprawdzie gdzieniegdzie można przeczytać, że urodzony w Sarajewie szkoleniowiec włada aż ośmioma językami, ale - według naszej wiedzy - to przesada.
Petković doskonale mówi po włosku i francusku, nieco gorzej po niemiecku. Oczywiście, bałkańskie języki nie są dla niego żadnym problemem, ale nie włada biegle angielskim. Czy to może być przeszkodą? Ci, którzy go znają, twierdzą, że nie powinno, bo szwajcarski Bośniak szybko się uczy i w ciągu kilku miesięcy opanowałby język polski.
Z Polaków najwyżej stoją akcje Urbana
Oczywiście, w kuluarach wciąż dyskutuje się też o polskich kandydatach. Wprawdzie trudno policzyć "szable", ale sporo zwolenników ma Jan Urban. Swój akces zgłosił też Marek Papszun (w rozmowie z Weszlo), jednak w Rakowie na razie nie widać oznak paniki, czyli potrzeby nagłego szukania jego następcy.
Jeśli nie nastąpi nagła zmiana planów, to "biały dym" nad PZPN nie pojawi się wcale tak szybko. Już wcześniej w okolicach związku można było usłyszeć, że nie chodzi o wybór błyskawiczny a dobry i przemyślany.
Nie można wykluczyć, że nowy opiekun Biało-Czerwonych zostanie więc przedstawiony w drugiej połowie stycznia, a może i pod koniec miesiąca. Tyle że nawet w tym drugim przypadku będzie sporo czasu, aby przygotować się do pierwszych meczów (eliminacje EURO zaczniemy pod koniec marca).
Mielcarski na horyzoncie?
Wszystko wskazuje, że przed PZPN wybór nie tylko nowego szkoleniowca, ale i dyrektora sportowego. Mateusz Borek z Kanału Sportowego poinformował, że kandydatem jest Michał Żewłakow, 102-krotny reprezentant Polski. Z kolei WP SportoweFakty usłyszały, że w kuluarach, w kontekście pracy przy kadrze, wymienia się też Grzegorza Mielcarskiego, eksperta i komentatora Canal Plus (ale z doświadczeniem w roli działacza, "Mielcar" był na przykład dyrektorem w Wiśle Kraków, no i wcześniej świetnym piłkarzem).
Jak widać, wokół ważnych funkcji w PZPN na razie mamy niewiadome, podobnie jak niewiadomą jest przyszłość byłego już selekcjonera, Czesława Michniewicza. Niewykluczone, że trener poszuka w najbliższym czasie szczęścia za granicą. W Polsce ostatnio atmosfera wokół niego stała się ciężka, poza tym najlepsze posady i tak są tu zajęte.
Z informacji, które docierają do WP SportoweFakty wynika, że być może Michniewicz przymierzy się do pracy w Grecji lub w krajach arabskich.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Dobre wieści w sprawie Wojciecha Szczęsnego
Francuzi zachwyceni Polakiem