Festiwal nieskuteczności - relacja z meczu Widzew Łódź - Sandecja Nowy Sącz

Widzew Łódź pokonał na własnym boisku Sandecję Nowy Sącz 1:0. Jedyną bramkę dla gospodarzy z rzutu karnego zdobył w 61. minucie Marcin Budka, ale zawodnicy Dariusza Wójtowicza zasłużyli przynajmniej na remis.

Opiekun Sandecji przed meczem bardzo bojowo wypowiadał się o szansach swojej drużyny. - Podczas potyczki z Widzewem nie możemy grać defensywnie. Prędzej, czy później skończy się to stratą bramki. Dlatego od pierwszych minut będziemy chcieli zaatakować i wreszcie przełamać naszą fatalną passę na wyjazdach - deklarował Wójtowicz. Przypomnijmy, że Sandecja w I lidze jest do tej pory jedyną ekipą, która jeszcze nie strzeliła gola na obcym boisku.

Mimo to początek spotkania był w miarę wyrównany. Brak dopingu ze strony łódzkich fanów uskrzydlił graczy Sandecji, którzy grali bardzo otwartą piłkę, a kilkakrotnie gorąco było pod bramką Macieja Mielcarza. Dobre sytuacje jednak zmarnowali Aleksander i Gawęcki. Ofensywna postawa nowosączan stworzyła też okazje dla Widzewa. W pierwszej części jednak dużą niedokładnością razili Robak, Grzelczak i Grzeszczyk.

W przerwie Paweł Janas postanowił wpuścić na boisko Piotra Kuklisa. Wejście łódzkiego pomocnika od razu ożywiło grę miejscowej drużyny, choć na efekt trzeba było czekać aż do 61. minuty. Wówczas, przy dośrodkowaniu rywali ręką we własnym polu karnym przypadkowo zagrał Jędreszczyk. ''Jedenastkę'' pewnie wykorzystał Marcin Robak.

Stracona przez Sandecją mocno podziałała na postawę zawodników Dariusza Wójtowicza. Pod koniec drugiej części niemal cała drużyna z południa Polski znajdowała się już pod polem karnym Widzewa, ale taka taktyka nie przyniosła spodziewanych efektów, a szybko mogła zakończyć się stratą drugiego gola. Jednak ponownie jak w pierwszej część, także i w końcówce łodzianom zabrakło koncentracji, bo znów idealne okazje marnowali łódzcy napastnicy.

Sandecja także stwarzała sobie podbramkowe sytuacje, ale już nie tak klarowne. Najlepszą w 69. minucie gry miał Aleksander. Były piłkarz Widzewa otrzymał idealne podanie z narożnika pola karnego, ale jego uderzenie głową z pięciu metrów kapitalnie wybronił Mielcarz. - Przerwa w rozgrywkach nie wpłynęła na nas demobilizująco, wręcz przeciwnie. Graliśmy na świeżości, choć ekipa Sandecji postawiła bardzo twarde warunki. Przełomowym momentem w tym meczu był rzut karny, który potrafiliśmy zamienić na bramkę - stwierdził po meczu Marcin Robak.

Widzew Łódź - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (0:0)

1:0 - Robak (k.) 61'

Składy:

Widzew Łódź: Mielcarz - Ostrowski, Broź, Bieniuk, Madera, Dudu, Budka, Grzeszczyk (46' Kuklis), Ostrowski (81' Juszkiewicz), Robak, Grzelczak (67' Oziębała).

Sandecja Nowy Sącz: Różalski - Borovicanin, Bębenek, Frohlich (71' Zawadzki), Makuch, Jędryszczyk, Gawęcki, Berliński, Berliński, Piegzik (71' Skrzypek), Aleksander (80' Chlipała).

Żółte kartki: Madera (Widzew), Frohlich (Sandecja).

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).

Widzów: 5400.

Najlepszy piłkarz Widzewa: Maciej Mielcarz.

Najlepszy piłkarz Sandecji: Marcin Makuch.

Piłkarz meczu: Maciej Mielcarz.

Komentarze (0)