Zawodnicy Szachtara Donieck dokonali we wtorek niebywałej rzeczy. Jak równy z równym grali z Realem Madryt czyli zwycięzcą ostatniej edycji Ligi Mistrzów i wywalczyli u siebie remis 1:1. Zrobili to mimo fatalnych okoliczności, w których przygotowywali się do hitowego starcia.
Dzień przed spotkaniem przygotowujący się w Warszawie zespół zaskoczyły wiadomości o rosyjskich atakach na ukraińskie miasta. - Te nieszczęście nas łączy. Widziałem, jak byli załamani przy śniadaniu - opowiadał przed pierwszym gwizdkiem trener Igor Jovicević.
Utrzymali się po mocnym ciosie
W starciu z Realem jego drużyna pokazała ogromne serce do walki. Na początku drugiej połowy zaskoczyła faworyta i wyszła na prowadzenie po golu Oleksandra Zubkowa. Szachtar wypuścił przewagę z rąk dopiero w doliczonym czasie gry. Wynik dla Realu uratował Antonio Ruediger. Zespół z Ukrainy zasłużenie zebrał brawa za postawienie się wielkiemu rywalowi.
ZOBACZ WIDEO: Będzie zmiana selekcjonera? "Mam jedną teorię"
- Nie znam innego zespołu, który utrzymałby się na nogach po takim ciosie - mówi nam po meczu Juchym Konoplia, obrońca Szachtara, o przygotowaniach do meczu w cieniu tragedii. - Sytuacja w kraju jest bardzo trudna. Gramy dla całej Ukrainy, żołnierzy i wszystkich cywilów. Chcemy, żeby cały świat dowiedział się o wojnie - dodaje.
23-letni zawodnik potwierdza słowa trenera o przygnębiającej atmosferze przed meczem.
- Poniedziałek był bardzo trudny. Cały czas wymienialiśmy wiadomości z bliskimi. W Ukrainie została moja ciężarna żona. Wszyscy byliśmy nerwowi - opowiada 23-letni zawodnik.
Kibice zgotowali zawodnikom bardzo ciepłe przyjęcie na stadionie Legii. Kiedy piłkarze wyszli na murawę, urządzili kartoniadę w barwach ukraińskiej i polskiej flagi.
- To było niesamowite. Płakałem już przed meczem. Do tego był hymn Ligi Mistrzów, który zawsze brzmi, jakbym słyszał go pierwszy raz. Byliśmy przepełnieni emocjami, nieco zestresowani i przestraszeni. Kiedy usłyszeliśmy pierwszy gwizdek, wszystko zeszło na bok - wyznaje Konoplia.
Po dwóch meczach z Realem Szachtar wróci do rywalizacji w lidze. Mimo intensywnych ostrzałów ukraińscy piłkarze wrócą do rywalizacji w kraju.
- To niezwykle trudne. Nie mamy czasu na odpoczynek. Gramy mecze, po nich wsiadamy do autobusu i cały dzień w podróży. Nie ma normalnej regeneracji, snu i jedzenia. Po tym wszystkim boli przede wszystkim głowa. Ale musimy być mocni - podkreśla reprezentant Ukrainy.
Po remisie z Realem Szachtar spadł na trzecie miejsce w tabeli grupy F. Zespół z Ukrainy traci punkt do drugiego RB Lipsk.