Nie do wiary! Szachtar był o krok od sensacji

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Vinicius Junior (z prawej)
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Vinicius Junior (z prawej)

Triumf nad broniącym tytułu Realem Madryt był o krok. Szachtar Donieck do ostatnich minut doliczonego czasu prowadził w Warszawie, ale ostatnia akcja uratowała gości, którzy zremisowali 1:1.

Wrzask był taki, że musiała to słyszeć cała Warszawa. Lewą stroną ruszył Bogdan Myhajliczenko. Gnał tak, że zostawił w tyle obrońcę Realu Madryt i dośrodkował w pole karne do Oleksandra Zubkowa. Napastnik z bliska uderzył głową i w 46. minucie dał Szachtarowi prowadzenie w meczu ze zwycięzcą ostatniej edycji Ligi Mistrzów.

Blisko 30 tysięcy osób na stadionie porwało się do świętowania. To była mieszanka niekontrolowanych wrzasków radości z okrzykiem dumy. Dziesiątki niebiesko-żółtych flag zaczęło intensywnie powiewać na stadionie, a żywiołowy trener Igor Jovicević w spokoju święcił triumf nad Carlo Ancelottim, jednym z najbardziej utytułowanych szkoleniowców na świecie.

Stadion Legii po raz drugi przywitał u siebie Szachtara Donieck walczącego z najlepszymi klubami Europy w Lidze Mistrzów. Po dającym duże nadzieje remisie z Celtikiem Glasgow zespół z Ukrainy w domowym meczu jak równy z równym walczył z obrońcą trofeum naszpikowanego gwiazdami. W Warszawie od pierwszej minuty zagrali jeden z faworytów w wyścigu o Złotą Piłkę Karim Benzema, mistrz świata Toni Kroos czy niezwykle utalentowani Rodrygo i Fede Valverde.

ZOBACZ WIDEO: Będzie zmiana selekcjonera? "Mam jedną teorię"

Ale po wyrównanej pierwszej połowie to Szachtar wiódł prym w ataku. Tuż po wznowieniu gry po przerwie wyprowadził piekielnie mocny cios i oszołomił faworyta. Potem naprzemian dzielnie się bronił i szukał okazji do kolejnych mocnych uderzeń.

Po tym jak minęła godzina gry, zawodnicy Jovicevicia mieli dwie świetne szanse. Najpierw po błyskawicznie wyprowadzonej kontrze oko w oko z ukraińskim bramkarzem Realu stanął Lassina Traore. Napastnikowi nie udało się go minąć i trafić do pustej bramki. Piłka trafiła w poprzeczkę.

Chwilę później o drugiego gola powalczył Zubkow. 26-latek huknął z dystansu, ale czujny w bramce był jego rodak, Andrij Łunin.

Real mógł tylko marzyć o równie doskonałych szansach na zagrożenie w polu karnym rywali. Carlo Ancelotti marszczył brwi, wpuszczał kolejnych utytułowanych piłkarzy, ale bramka Szachtara była jak zamurowana. Im bliżej końca, tym głośniejsze były okrzyki kibiców Szachtara nie wierzących, że zwycięstwo nad Realem Madryt zaraz stanie się faktem. Szczęście było o krok.

Była ostatnia minuta doliczonego czasu gry. Real wyprowadził akcję lewą stroną i po dośrodkowaniu Toniego Kroosa Antonio Ruediger strzałem głową przechytrzył Anatolija Trubina. Jedna z ostatnich akcji rozpaczy przesądziła o remisie w Warszawie.

Szachtar nie wraca jednak na tarczy. Pokazał ogromne serce i duże umiejętności, mimo że przez wojnę klub opuściło wielu utalentowanych obcokrajowców. A jeden z najważniejszych meczów fazy grupowej rozegrali dzień po bestialskim ataku Rosji na ukraińskie miasta. W poniedziałek rano wojska Putina ostrzelały m.in. Kijów, Charków, Mikołajów, Zaporoże czy Krzywy Róg. Trener Szachtara opowiadał na konferencji o grobowej atmosferze podczas śniadania. Wszyscy w klubie śledzili informacje od bliskich i sprawdzali kolejne informacje o atakach oraz liczbie ofiar i rannych.

- Nie da się nas zniszczyć. Naszego ducha i jedności. Nastrój można zepsuł, ale nie da się go zniszczyć. Wielu piłkarzy ma rodziny w Ukrainie i są zaniepokojeni tym, co dzieje się w kraju. Ale nie zniszczy to naszego morale - mówił z dumą Jovicević.

Jego zespół oddał najlepszy możliwy hołd walczącym żołnierzom i cywilom wracającym do zdrowia po brutalnych atakach. A wszyscy, którzy mogli uciec przed okupantami do Polski choć na chwilę zapomnieli o cierpieniu bliskich za wschodnią granicą i poczuli się tak jak przed 24 lutego, kiedy większość kraju była bezpieczna i żyła tak jak wolny świat.

Szachtar Donieck - Real Madryt 1:1 (0:0)
1:0 - Zubkow 46'
1:1 - Ruediger 90+5'

Szachtar: Anatoli Trubin - Jukhym Konoplia, Walerij Bondar, Mykola Matwijenko, Bogdan Myhajliczenko - Taras Stepanenko - Oleksandr Zubkow (81. Lucas Taylor), Artem Bondarenko, Giorgij Sudakow (81. Neven Djurasek), Myhajło Mudryk (85. Iwan Petrjak) - Lassina Traore (76. Danilo Sikan).

Real: Andrij Łunin - Lucas Vazquez, Antonio Ruediger, Nacho, Ferland Mendy (68. David Alaba) - Aurelien Tchouameni (56. Luka Modrić), Toni Kroos - Fede Valverde (68. Marco Asensio), Eden Hazard (56. Vinicius Junior), Rodrygo (68. Eduardo Camavinga) - Karim Benzema.

Żółte kartki: Konoplja i Bondarenko (Szachtar) oraz Kroos (Real).

Sędziował: Orel Grinfeeld (Izrael).

Kibiców: 29030.

Czytaj też:
Dwa rzuty karne w Paryżu. W grupie H już niemal wszystko jasne
Juventus ośmieszony. Katastrofa klubu Polaków w Lidze Mistrzów

Komentarze (6)
avatar
Katon el Gordo
12.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"... ale ostatnia akcja uratowała gości, którzy zremisowali 1:1..." ; JA MYŚLĘ, ŻE SKORO MECZ BYŁ W WARSZAWIE, TO OBIE DRUŻYNY BYŁY TU GOŚĆMI ! 
avatar
ArtC
12.10.2022
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Wkurza mnie to! Kurde te wielkie drużyny przeważnie strzelają w ostatnich minutach i odbierają nadzieję przeciwnikom. Mam nadzieję, że los zwróci Madrytczykom z nawiązką, to co zabrali Ukraińco Czytaj całość
avatar
kert
11.10.2022
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Wielka niespodzianka . Ukraińcy czują się jak ''w domu'', Wkrótce ich flagi będą powiewały wszędzie bo rząd by wygrać wybory ich głosami zamierza im nadać nasze obywatelstwo milionom z nic Czytaj całość
avatar
StaraBaranaŚląskiegoiAdeliRozen
11.10.2022
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
A szkoda, bo nie lubie realu madryt, to sa zlodziejaszki, a benzema nie istnial w tym meczu… 
avatar
MUfan55
11.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
A zapomniałeś napisać o szczepionkach...