Obaj trenerzy zgodnie podkreślali, że w kontekście batalii o fazę pucharową właśnie to spotkanie może być kluczowe. Być może dlatego w pierwszym fragmencie żaden z zespołów nie podjął większego ryzyka. "Kolejorz" trochę oddał pole rywalom i nastawił się na kontry, co było niezłą taktyką, bo właśnie po szybkim wypadzie oko w oko z Christianem Fruechtlem stanął Joao Amaral i w doskonałej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką.
Druga świetna szansa zakończyła się już bramką na 1:0. Tym razem Amaral podawał, a pojedynek jeden na jeden z Fruechtlem wygrał Mikael Ishak. Szwed skierował piłkę do siatki pewnym płaskim strzałem.
Lechici objęli prowadzenie, ale niestety nie nacieszyli się nim zbyt długo, bo później mieli bardzo duże kłopoty. Już po 120 sekundach wyrównał Matthias Braunoeder. Jego pierwszą próbę zablokował Pedro Rebocho, lecz druga była skuteczna, bo zmylony Filip Bednarek przysiadł na murawie i nie miał żadnych szans na reakcję.
ZOBACZ WIDEO: Kiedy Lewandowski usłyszał to pytanie, aż zadrżał. Odpowiedział: tylko nie to!
Wtedy Rebocho był pechowcem, zaś w 36. minucie popełnił ogromny błąd. Źle przyjął piłkę we własnym polu karnym, w efekcie ratował się faulem na Dominiku Fitzu. Sędzia Peter Kjaesgaard bez wahania podyktował jedenastkę, a winowajca nawet nie protestował. Na szczęście fenomenalnie spisał się Bednarek, który wyczuł intencje Manfreda Fischera i obronił jego płaskie uderzenie w lewy róg!
Na przerwę obie drużyny schodziły z remisem, natomiast po zmianie stron znów mieliśmy okres spokojniejszej gry i momentami to wręcz Austria wyglądała na ekipę, która mocniej postawi na atak.
Lech jednak doskonale potrafił wyczekać na odpowiedni moment i po raz drugi zadał cios, gdy niewielu się tego spodziewało. W 64. minucie Joel Pereira idealnie wypatrzył w polu karnym Michała Skórasia i ten ładnym technicznym wolejem uradował trybuny przy Bułgarskiej po raz drugi.
To był moment, który podłamał gości. Nie udało im się zepchnąć "Kolejorza" do defensywy, a zespół Johna van den Broma nabrał pewności siebie i na kwadrans przed końcem ostatecznie przesądził losy wyniku. Raz jeszcze w tym sezonie skutecznością błysnął Kristoffer Velde, który po dograniu Ishaka zabawił się z Reinholdem Rantflem i wpakował piłkę do siatki z ostrego kąta.
To nie był koniec. Tuż przed ostatnim gwizdkiem Norweg miał na koncie już dublet, ustalając wynik na 4:1 w dużym tłoku w polu karnym. Fruechtl tylko stał i bezradnie patrzył.
W Poznaniu liczono na wygraną z Austrią, lecz jej rozmiary to duże pozytywne zaskoczenie. Drużyna Johna van den Broma pokazała klasę, stłamsiła rywala w jednym z najważniejszych meczów fazy grupowej i z nadzieją może czekać na następne spotkania. Awans do kolejnego etapu jest w jej zasięgu!
Lech Poznań - Austria Wiedeń 4:1 (1:1)
1:0 - Mikael Ishak 27'
1:1 - Matthias Braunoeder 29'
2:1 - Michał Skóraś 64'
3:1 - Kristoffer Velde 76'
4:1 - Kristoffer Velde 89'
W 36. minucie Manfred Fischer (Austria Wiedeń) nie wykorzystał rzutu karnego (Filip Bednarek obronił).
Składy:
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Lubomir Satka, Antonio Milić, Pedro Rebocho (46' Barry Douglas), Filip Szymczak (58' Kristoffer Velde), Jesper Karlstrom, Nika Kwekweskiri (58' Radosław Murawski), Michał Skóraś, Joao Amaral (70' Filip Marchwiński), Mikael Ishak (86' Filip Dagerstal).
Austria Wiedeń: Christian Fruechtl - Reinhold Rantfl, Lukas Muehl, Lucas Galvao, Marvin Martins (77' Dario Kreiker), Manfred Fischer, James Holland (71' Georg Teigl), Matthias Braunoeder, Andreas Gruber (77' Haris Tabakovic), Dominik Fitz (71' Can Keles), Aleksandar Jukic (60' Muharem Huskovic).
Żółte kartki: Pedro Rebocho, Filip Szymczak, Barry Douglas, Filip Bednarek (Lech Poznań) oraz Andreas Gruber, Lucas Galvao, Matthias Braunoeder (Austria Wiedeń).
Sędzia: Peter Kjaesgaard (Dania).
Widzów: 20 102.
Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol