Przykra "niespodzianka" spotkała Thomasa Muellera w dniu jego 33. urodzin. Całą radość ze swojego święta i szczęście po wygranej 2:0 w Lidze Mistrzów nad FC Barceloną zamieniła się w koszmar.
"Bild" poinformował, że ok. godz. 22:00 miało miejsce włamanie do jego willi, która mieści się na południe od Monachium, w małej miejscowości Wettlkam.
O zajściu zawodnik Bayernu Monachium dowiedział się tuż po zakończeniu spotkania, dlatego też błyskawicznie zniknął z Allianz Arena nie udzielając przy tym żadnych wywiadów.
ZOBACZ WIDEO: Kiedy Lewandowski usłyszał to pytanie, aż zadrżał. Odpowiedział: tylko nie to!
Złodzieje mocno się obłowili. Z komunikatu wynika, że w ręce sprawców napadu wpadły gotówka, biżuteria i przedmioty wartościowe, których wartość szacowana jest na sześciocyfrową kwotę.
Zaalarmowana policja pojawiła się bardzo szybko przy willi Muellera, patrol zauważył nawet dwójkę osób uciekających z posiadłości piłkarza, ale zniknęli oni w ciemnościach, a obława - w której brał udział helikopter i psy policyjne - nie przyniosła efektów.
Niestety nie udało się też natrafić na żadne ślady włamania, dlatego policja szukała i prosiła o kontakt ewentualnych świadków zajścia.
Zobacz także:
Robert Lewandowski przemówił po meczu z Bayernem
Tak Hiszpanie ocenili Lewandowskiego. Dominuje jedno słowo