Jeszcze w poniedziałek wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem i Xavi poprowadzi zespół Barcelony w pierwszym meczu sparingowym z Interem Miami (w nocy z wtorku na środę polskiego czasu).
"We wtorek (19 lipca) o godz. 9:40 Xavi bezpośrednio wyleci z Barcelony do Miami. Przewiduje się, że trener wyląduje około godz. 13 czasu lokalnego" - pisał "AS".
Te informacje okazały się nieprawdziwe. Z najnowszych wieści, które podaje kataloński "Sport" wynika, że Xavi nie był w stanie we wtorek rano wylecieć do Miami i tym samym nie poprowadzi drużyny w meczu z Interem Miami.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa o agencie Lewandowskiego. "Znam go osobiście, to szczwany lis"
Przypomnijmy, że Hiszpan nie udał się na zgrupowanie z drużyną z powodu problemów biurokratycznych. Szkoleniowiec kilka lat temu był w Iranie jako zawodnik katarskiego Al-Sadd i ze względu na to potrzebuje specjalnego zezwolenia na wjazd do USA.
"Chociaż w zasadzie wszystkie jego dokumenty powinny być w porządku, lot, który miał umożliwić mu dotarcie na zgrupowanie Barcelony, został odwołany i na razie nie wiadomo, kiedy przyleci do Miami" - czytamy w artykule.
"Sport" podaje, że - pod nieobecność Xaviego - drużynę w spotkaniu z Interem poprowadzi jego brat, Óscar Hernández.
Dziennikarze sporo miejsca poświęcają dwóm postaciom: Xaviemu i Robertowi Lewandowskiemu.
"Xavi i Robert Lewandowski są głównymi bohaterami pierwszych etapów tournée Barcelony po Stanach Zjednoczonych. Pierwszy nie był w stanie pokierować żadnym treningiem swojego zespołu z powodu problemów biurokratycznych i będzie musiał poczekać na przylot do USA. Wszystko wskazuje na to, że polski napastnik również będzie musiał uzbroić się w cierpliwość, by zadebiutować w koszulce Barcelony" - piszą Katalończycy.
Czytaj także:
Hiszpan nie ma wątpliwości. "To będzie wielkie show"
Nowe informacje ws. Lewandowskiego. Są znakomite