Maciej Bydliński nie kończy kariery. Alpejczyk walczy dalej mimo braku wsparcia od PZN

AFP / Christophe Pallot  / Na zdjęciu: narciarstwo alpejskie
AFP / Christophe Pallot / Na zdjęciu: narciarstwo alpejskie

Maciej Bydliński jest naszym najlepszym alpejczykiem, ale nie ma wsparcia ze strony Polskiego Związku Narciarskiego. Mimo to 28-latek chce walczyć dalej i zdecydował, że będzie kontynuował swoją karierę.

W tym artykule dowiesz się o:

Od momentu zakończenia startów przez Andrzeja Bachledę-Curusia, co stało się trzynaście lat temu, żaden z polskich zawodników nie osiągał takich wyników jak Bydliński. W superkombinacji, czyli połączeniu krótkiego zjazdu i jednego przejazdu slalomu, nasz alpejczyk wszedł nawet do czołowej dziesiątki Pucharu Świata. Mimo to od dłuższego czasu praktycznie o wszystko musi dbać samemu. - Już od dwóch lat nie mam pomocy od Polskiego Związku Narciarskiego - powiedział Bydliński w rozmowie z WP SportoweFakty. - Próbowałem z akcjami crowdfundingowymi (tzw. finansowanie społecznościowe polegające na tym, że zainteresowane osoby same składają się na jakiś projekt, w tym przypadku na budżet sportowca - dop. aut.), ale już nawet mi się nie chce tego robić, bo w końcu nie o to chodzi. Można traktować sport jako rozrywkę, ale wtedy zwiększa się ryzyko, że dozna się kontuzji. Do zjazdów czy supergigantów trzeba się przecież odpowiednio przygotować i być do nich gotowym kondycyjnie.

U progu sezonu wiele wskazywało na to, że Bydliński zrezygnuje z kontynuowania startów. Ostatecznie decyzji o rozstaniu z wyczynowym narciarstwem nie podjął i ma zamiar walczyć dalej. - Jestem na etapie rozmów z nowym sponsorem. Jeśli to wyjdzie to postaram się połączyć pracę trenera ze startami i wyjazdami narciarskimi. W Pucharze Świata pojawię się w superkombinacjach, bo w sumie do sezonu przygotowywałem się normalnie i szkoda byłoby rezygnować. Będę też walczył o start na mistrzostwach świata. Chciałbym, żeby Polski Związek Narciarski wystawił mnie na te zawody jeśli wcześniej osiągnę dobre wyniki w Pucharze Europy i Pucharze Świata. Wystąpię też pewnie na mistrzostwach Polski. Generalnie startów nie będzie jednak tak dużo jak dotychczas. Nie będę już jeździł tak aktywnie. To wszystko będzie też zależało od sponsora, z którym rozmawiam - przedstawił swoje plany 28-letni narciarz.

Bydliński ma nadzieję, że mimo obecnej sytuacji zdoła jeszcze wystąpić na kolejnych igrzyskach olimpijskich w Pjongczang. - Jeśli będą niezłe rezultaty i zmieni się podejście działaczy, jeśli wyciągną do mnie rękę, bo samemu ciężko, to chciałbym jeszcze przygotować się normalnie do igrzysk w Pjongczang. Trenowałbym wówczas z jakąś inną, mocniejszą kadrą narodową. To już było zresztą dogadane w tym roku, ale nie wypaliło z uwagi na brak funduszy. Chciałbym jeszcze jechać na igrzyska i zrobić tam dobry wynik, ale głową muru nie przebiję. Z Polskiego Związku Narciarskiego nie mam w ogóle wsparcia - przyznał wprost Bydliński.

Najlepszy polski alpejczyk zajmuje się także pracą szkoleniową. Jako trener prowadzi siedemnastoletnią zawodniczkę. - Przed nami jeszcze dużo pracy, ale moją ambicją jest pokazanie, że nie tylko sam talent wygrywa. Ważna jest konsekwentna, dobra jakościowo praca. Chcę się spełnić także w tej roli i pokazać, że liczą się nie tylko niesamowite pereeik. Uważam, że z każdej dobrze zapowiadającej się osoby można zrobić dobrego zawodnika. Dziewczyna ma zaplecze, pomoc rodziców. Zależy mi na tym, żeby wszystko poszło jak najlepiej - powiedział Maciej Bydliński.

ZOBACZ WIDEO Nowiński: ten styl biało-czerwonych... Jestem zaskoczony (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: