- Takie są właśnie mistrzostwa świata. Mieliśmy swoje szanse, by strzelić trzecią bramkę. Momentami kontrolowaliśmy grę, ale później Belgowie pokazali swoje najlepsze oblicze. Powinniśmy jednak wykorzystać swoją szansę i wygrać to spotkanie - powiedział na konferencji prasowej Akira Nishino.
Gdy Japończycy prowadzili 2:0, chłodnej głowy nie stracił Roberto Martinez. Trener Belgów przeprowadził zmiany, które odmieniły Belgów. Europejczycy doprowadzili do wyrównania, a w samej końcówce strzelili bramkę na 3:2 po skutecznej kontrze.
Tymczasem selekcjoner Nishino ze zmianami w składzie czekał aż do 80 minuty, gdy było już 2:2. Czy zatem jego podopiecznym nie zabrakło sił, by dłużej utrzymać korzystny wynik?
- Przy prowadzeniu 2:0 nie dokonywałem zmian, ponieważ wierzyłem, że możemy strzelić jeszcze trzecią bramkę. I rzeczywiście mieliśmy ku temu okazję - wytłumaczył szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Raport z Moskwy. "Rosjanie kompletnie oszaleli. Ciężko było nawet przejść!"
W ostatniej minucie doliczonego czasu gry Azjaci mieli stały fragment gry. Gdy wydawało się, że to oni mają ostatnią szansę, by pojedynek rozstrzygnąć przed dogrywką, Belgowie przejęli piłkę i wyprowadzili skuteczny kontratak.
- Nie spodziewaliśmy się, że rywale zagrają tak wspaniałą kontrę. Potrzebowali zaledwie kilku sekund, by przenieść piłkę na naszą połowę i strzelić bramkę - zwrócił uwagę Nishido.
W ćwierćfinale rywalem Belgii będzie Brazylia. Z kolei Japończycy, którzy w fazie grupowej przegrali z Polską 0:1, wracają do domu. Ich awans do 1/8 finału i tak należy rozpatrywać w kategoriach sporego sukcesu.