Jan Tomaszewski: To był fatalny rok dla kadry. Niektóre decyzje selekcjonerów zakrawały na sabotaż

Newspix / Marcin Kądziołka / Na zdjęciu: Jan Tomaszewski
Newspix / Marcin Kądziołka / Na zdjęciu: Jan Tomaszewski

- Kadra ma za sobą fatalny rok, a niektóre decyzje obu selekcjonerów zakrawają na sabotaż - mówi nam Jan Tomaszewski, podsumowując dokonania Biało-Czerwonych.

Latem nasz zespół - jeszcze pod wodzą Adama Nawałki - wziął udział w mistrzostwach świata w Rosji, jednak nie wyszedł z grupy, a na otarcie łez pozostało mu zwycięstwo w meczu o honor z Japonią (1:0). Później selekcjonerski stołek przejął Jerzy Brzęczek i jemu też idzie dotąd mizernie, bo w czterech spotkaniach Ligi Narodów zainkasował zaledwie dwa punkty (wyjazdowe remisy 1:1 z Włochami oraz Portugalią), przez co Polacy spadli do dywizji B.

- To był fatalny rok dla pierwszej reprezentacji - nie ma wątpliwości Jan Tomaszewski. - Oba sztaby szkoleniowe zawaliły nieprawdopodobnie w sumie cztery spotkania, które w dużej mierze zadecydowały o tym, że wypadliśmy z pierwszej dziesiątki rankingu FIFA. To był wręcz sabotaż. Jeśli chodzi o Adama Nawałkę, dotyczy to starć z Senegalem i Kolumbią. Na mundial nie jedzie się eksperymentować, gra się to co umie się najlepiej. Dla naszej drużyny najlepszy był system 4-4-2 albo 4-4-1-1 i przez cztery lata wszystko układało się wspaniale. Nagle trener zrobił rzecz niebywałą, wprowadził kolejnego rozgrywającego, zaczął stosować kuriozalne 3-4-3 i dwa pierwsze mecze w Rosji przegraliśmy w sposób kompromitujący.

- Gdy już walczyliśmy o nic z Japonią, nastąpił powrót do starego systemu i zwyciężyliśmy 1:0. Zakończenie kadencji Adama Nawałki wypadło źle, a on sam nie wykorzystał szansy. Jestem przekonany, że gdyby nie kombinował i zagrał tak jak w eliminacjach, zajęlibyśmy w grupie 1. miejsce. Zamiast tego straciliśmy możliwość rozegrania drugiego tak dobrego turnieju jak Euro 2016 - dodał były reprezentant Polski.

Niepowodzenie w Rosji sprawiło, że od lata kadra miała już nowego selekcjonera - Jerzego Brzęczka. On zdaniem Tomaszewskiego też nie ustrzegł się błędów. - Zaczął świetnie, bo wyjazdowe spotkanie z Włochami było w naszym wykonaniu kapitalne i powinniśmy je wygrać. Potem nie wiem co mu strzeliło do głowy, żeby z Portugalią zagrać dwoma nominalnymi napastnikami. Niech mi ktoś pokaże drugi zespół na świecie, który preferuje taką taktykę. Gdyby ona była dobra, stosowałyby ją najlepsze kluby. I znów uważam, że trzymając się tego w czym czujemy się najlepiej, zamiast spadku do dywizji B, moglibyśmy zagrać w najlepszej czwórce Ligi Narodów.

Przy całej krytyce Tomaszewski jest jednak optymistą i uważa, że były trener Wisły Płock poradzi sobie w eliminacjach Euro 2020. - Jerzy Brzęczek podoła zadaniu. Popełnił błąd, który trudno nawet jakoś uzasadnić, ale chyba sam już wie, że eksperymentowanie nie ma sensu. On zna tę reprezentację, nie spadł przecież z księżyca. Oglądał kadrowiczów jeszcze zanim został selekcjonerem. Dlatego uważam, że wyciągnie wnioski i wywalczy awans - zakończył.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Wilkowicz o Mourinho: Bezdyskusyjnie jest to wielki trener

Źródło artykułu: