W porównaniu z fatalnym ustawieniem na starcie, Timo Glock zdołał poprawić się w niedzielnych zawodach aż o 11 pozycji. Nie wystarczyło to jednak na znalezienie się w czołowej "ósemce". - Generalnie jestem dość zadowolony z dzisiejszego występu, ponieważ startowałem z alei serwisowej i finiszowałem jako dziewiąty na torze, gdzie wyprzedzanie jest bardzo trudne - zauważył. - Mieliśmy dobrą strategię po tym, co wydarzyło się podczas kwalifikacji, ale na nieszczęście był duży tłok w pierwszym przejeździe, który kosztował mnie stratę czasu. Ścigałem się zaledwie przez cztery okrążenia nie tkwiąc w korku, a mając przed sobą czysty tor byłem szybki. Gdyby nie to, miałbym większą szansę na zdobycie punktów. Niemniej musimy kwalifikować się wyżej, by walczyć w czołówce i będziemy pracować nad tym przed kolejnym Grand Prix - dodał 27-letni zawodnik.
Jarno Trulli spisał się zdecydowanie słabiej od młodszego partnera z zespołu. Mimo wyższego pola startowego, doświadczony kierowca Toyoty zajął siedemnastą lokatę. - Wyścig skończył się dla mnie już na pierwszym zakręcie. Było tam kilka samochodów walczących o pozycje, ale nagle zobaczyłem inny bolid wyprzedzający mnie i przeskakujący przez moje przednie skrzydło, gdyż nie było tam wystarczająco dużo miejsca. Nie mogłem zobaczyć tej części, jednak poczułem że coś jest nie tak i zjechałem do boksu, gdzie zespół to wymienił - wyjaśnił. - Później auto sprawowało się dobrze, ale niestety kiedy tylko udawało mi się doganiać stawkę, utykałem w korku i nie mogłem nic zrobić. Gdy tor przede mną był pusty w kolejnej fazie wyścigu, wykonałem kilka szybkich okrążeń i byłem drugim najszybszym kierowcą na torze, jednak było już za późno - zakończył Włoch.