270 km/h - przy takiej prędkości wypadła z toru i uderzyła bolidem w stojący przy trasie budynek. Pojazd rozsypał się na części, a w głowach obserwatorów pojawiły się najczarniejsze myśli. Na szczęście Sophia Floersch przeżyła, ale z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala. Niemka uszkodziła kręgosłup.
Sophia Floersch nie załamała się po wypadku. Chce awansować do Formuły 1 >>
Lekarze operowali ją przez jedenaście godzin. Zabieg zakończył się sukcesem, ale podobno milimetr dzielił ją od kalectwa do końca życia. To jednak jej nie przeraziło. Floersch w błyskawicznym tempie wróciła do zdrowia i znowu usiadła za kierownicą bolidu.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powrót Kubicy to niesamowita historia. Ktoś nagra o tym film
Sportsmenka po 105 dniach od wypadku pojawiła się na torze Monza, by przetestować pojazd swojego zespołu Van Amersfoort Racing. 18-latka napisała potem na Twitterze, że jest bardzo szczęśliwa.
Breaking ! @SophiaFloersch è appena entrata in macchina fra pochi minuti uscirà per il suo primo test a soli 3 mesi e pochi giorni dall’incidente alle undici collegamento in diretta da #Monza su @RaiDue nel #tgsport pic.twitter.com/EUXkCLDNYh
— Stella Bruno (@stella__bruno) 6 marca 2019
Na razie nic nie wskazuje na to, by Floersch odczuwała skutki wypadku. Jeżeli nic się nie pogorszy, to w maju będzie się ścigać w zawodach F3.
Złodzieje zabrali fragmenty samochodu Floersch. Wystawili je na sprzedaż >>