Jarno Trulli: Poczułem silne uderzenie z tyłu

Nie tak zespół Toyoty wyobrażał sobie finał weekendu z Grand Prix Chin. O ogromnym pechu może mówić Jarno Trulli, który przedwcześnie zakończył swój udział w wyścigu. Z dobrej strony pokazał się Timo Glock. 27-letni Niemiec startując z odległej pozycji zdołał wywalczyć dwa punkty dla swojej ekipy.

Jarno Trulli bez wątpienia nie zaliczy do udanych niedzielnych zawodów na torze w Szanghaju. Kolizja z Robertem Kubicą sprawiła, ze doświadczony Włoch nie był w stanie kontynuować jazdy. - Warunki były bardzo trudne, wokół znajdowało się wiele stojącej wody i występował aquaplaning. Gdy samochód bezpieczeństwa zjechał z toru, wykonałem solidny start i moje tempo na pierwszych okrążeniach było w porządku - opisał początek wyścigu kierowca Toyoty.

- Później jednak zmagałem się z brakiem przyczepności, tempo również nie było już tak dobre, a im dłużej to trwało tym więcej pozycji traciłem. Na siedemnastym okrążeniu poczułem silne uderzenie z tyłu i straciłem tylne skrzydło w bolidzie. Zjechałem do alei serwisowej, jednak okazało się, iż nie będę mógł kontynuować jazdy. Niemniej moje wczorajsze osiągi pokazały, że jesteśmy blisko czołówki i musimy teraz liczyć na więcej szczęścia w Bahrajnie podczas kolejnego weekendu - dodał Włoch.

Honor japońskiej ekipy uratował Timo Glock. Zawodnik Toyoty wyścig o Grand Prix Chin ukończył na siódmym miejscu, przywożąc dwa punkty dla swojego zespołu. Tym samym Niemiec umocnił się na czwartej pozycji w klasyfikacji kierowców Formuły 1. - Ostatecznie zdobyliśmy punkty startując z pit lane, więc musimy być tym zadowoleni. Jednak był to bardzo trudny wyścig, szczególnie na początku. Kiedy jesteś z tyłu nie ma szansy, aby zobaczyć czegokolwiek i jedziesz jakbyś był niewidomy - wyjaśnił.

- Zyskałem kilka pozycji, ale uszkodziłem moje przednie skrzydło gdy dotknąłem Nicka. Było ciężko zobaczyć cokolwiek i przestrzeliłem punkt hamowania uderzając go w tył. Później, gdy miałem przed sobą czysty tor, przez pięć lub sześć okrążeń byłem dość szybki, ale jak tylko dogoniłem Kimiego - utknąłem za nim. Nie mogłem dostrzec stojącej wody więc musiałem odpuścić, szczególnie w miejscach gdzie była możliwość wyprzedzania. Ostatecznie udał mi się ten manewr i mogłem dowieźć do mety siódme miejsce - zakończył Glock.

Źródło artykułu: