Szefowie Formuły 1 są na razie niewzruszenie sytuacją, która panuje w Bahrajnie. Natomiast brytyjscy parlamentarzyści nawołują FIA, aby podjąć decyzję o odwołaniu wyścigu. W stolicy kraju dochodzi bowiem do kolejnych zamieszek i jednemu z Brytyjczyków odcięto palce. Członkowie Izby Lordów wystosowali już list, który ukazał się w wydaniu gazety "The Times".
"Szanowny Panie. Z niepokojem przyjęliśmy decyzję, że Grand Prix odbędzie się zgodnie z planem. W tym kraju nadal panuje kryzys polityczny i sytuacja w Bahrajnie jest niepokojącym źródłem niestabilności w Zatoce Perskiej. Brakuje jakichkolwiek ruchów politycznych, aby złagodzić sytuację. Od kilku miesięcy obie strony umacniają swoje stanowiska, a konflikt się zaostrza. Na ulicach codziennie dochodzi do protestów, w których giną zwykli ludzie. Naszym zdaniem, Formuła 1 nie powinna jeszcze wracać do Bahrajnu. Apelujemy zatem, aby FIA ponownie przemyślała swoja decyzję" – możemy przeczytać w liście.
Innego zdania jest Bernie Ecclestone, który kilka tygodni temu powiedział: - Każdy mówi o Bahrajnie, ale jest to kraj, w którym występuje najmniej problemów.
Kolejne zamieszki w Bahrajnie. Brytyjscy parlamentarzyści chcą odwołania GP
Brytyjscy politycy wezwali FIA do odwołania Grand Prix Bahrajnu. W kraju już od prawie roku trwają zamieszki na tle politycznym. W czwartek obywatel Anglii został ranny w mieście Karranach w pobliżu stolicy.