- Czuje się już dobrze. To był poważny wypadek, ale na szczęście nic mi się nie stało. Chcę podziękować moim fanom, pracownikom szpitala oraz ratownikom z toru za ich wsparcie i szybką pomoc. W momencie uderzenia straciłem na chwilę czucie w nogach. Dlatego postanowiłem zostać w bolidzie i poczekać na służby medyczne. Moje nogi były uwięziony w kokpicie, ale nie straciłem przytomności. Czułem jednak bardzo mocny ból - powiedział Witalij Pietrow.
Kierowca Lotus Renault GP miał duże szanse na bardzo dobre miejsce w Monako. Niestety kolizja zniweczyła jego wysiłek. - Bardzo żałuje, że tak się skończyło, ponieważ start miałem dobry i awansowałem o dwa miejsca. Potem utknąłem ze Kobayashim, który jechał bardzo wolno oraz nie mogłem wyprzedzić Sutila, który agresywnie bronił swojej pozycji. Na ulicznym torze jednak trudno o manewry wyprzedzania, a potem przydarzył się ten wypadek. Szkoda, bo miałem szanse na czwarte miejsce i sporą ilość punktów.
Start w Kanadzie jest jednak możliwy i Pietrow liczy na rozwiązanie kłopotów z bolidem Lotus Renault GP. - Nie mogę się doczekać GP Kanady. Musimy sobie poradzić z naszymi problemami w kwalifikacjach. Jesteśmy szybcy i w Montrealu powinien być dobry wynik - zakończył Witalij Pietrow.