- Kiedy myślę o Turcji, wiem, że czeka mnie gorący wyścig. Ruch w samym mieście jest ogromny, zwłaszcza na moście, który łączy Europę z Azją. Dlatego staram się zawsze mieszkać w hotelu po azjatyckiej części, oszczędza to sporo czasu i nerwów.
- Istanbul Park to jeden z najlepszych torów, które niedawno powstały. Pierwszy sektor jest wspaniały, ma wiele długich prostych i gładkich zakrętów. Pierwszy zakręt jest bardzo trudny, ponieważ jest tam ślepy apeks. Zaczyna się skręcać, zanim zobaczy się tarkę. Następnie jedziemy pod górkę do zakrętu numer 2. Jest to długi łuk, a na pierwszym okrążeniu zawsze się sporo dzieje, gdy bolidy jadą obok siebie - opowiada Robert Kubica.
- W połowie okrążenia dojeżdżamy do zakrętu numer 8. Są to cztery szczyty, które pokonujemy z prędkością 260 kilometrów na godzinę. Problemem jest tutaj wybór linii jazdy, ponieważ bolid uderza o ziemię. Budowa obecnych bolidów pozwoli na pokonanie tego odcinka na pełnym gazie, ale na pierwszym okrążeniu będzie trudno z niskim ciśnieniem w oponach i ciężkim samochodem. Trzeba tutaj uważać na prawe przednie koło, które jest poddawane dużym przeciążeniom. Opona może się łuszczyć na zakręcie - kontynuuje Polak.
- Następnie jedziemy w dół do zakrętów numer 9 i 10. Tworzą one szykanę, potem nagle jedziemy pod górę. Można pokonać to miejsce na dużej prędkości, ale trzeba uważać na wyjściu, żeby nie pojechać zbyt szeroko. Taki błąd w ubiegłym roku popełnił Vettel na pierwszym kółku. Gdy się z kimś ścigamy, to możemy zmienić tor jazdy lub poświęcić prędkość na wejściu, żeby potem wcześniej przyspieszyć na wyjściu. Na tym zakręcie nigdy nie ma się dobrego balansu.
- Najlepszym miejscem do wyprzedzania jest końcówka okrążenia, przed zakrętem numer 12. Można tutaj jechać bok w bok, ale mamy ograniczoną przyczepność. Ktoś musi popełnić błąd, aby możliwe było wyprzedzenie.
- Jeżeli chodzi o ustawienie bolidu, to musimy mieć kompromis między pierwszym a ostatnim sektorem - zakończył Kubica.