Wyścig na Sakhir dał pierwsze odpowiedzi na temat hierarchii w tegorocznych mistrzostwach świata Formuły 1. - Mieliśmy bardzo pracowitą zimę, chcieliśmy zrozumieć samochód i poprawić go, więc fajnie było w końcu mieć możliwość porównania się z innymi. Wciąż jednak chciałbym kilku wyścigów więcej, aby naprawdę ocenić sytuację, ponieważ Bahrajn, w niektórych aspektach, nie jest zwyczajnym torem, ale jestem raczej zadowolony. Nie osiągnęliśmy całego potencjału w kwalifikacjach czy wyścigu, z różnych powodów, ale siódma pozycja w obu przypadkach była możliwa. Rozczarowujące było nie osiągnięcie tego celu, ale zachęcające to, że mogliśmy go osiągnąć - powiedział polski kierowca.
Kubica nie był zaskoczony wynikami swojego zespołu, ani zachowaniem bolidu R30, który zachowywał się dokładnie tak samo, jak podczas przedsezonowych testów. - Weekend w Bahrajnie potwierdził moje odczucia, które miałem po pierwszym teście, na temat tego, w których aspektach jesteśmy silni, a w których rejonach musimy się poprawić. Samochód ma wiele mocnych stron, a my pracujemy nad tym, żeby jeszcze lepiej robić to, co już robimy dobrze, ale i poprawić się tam, gdzie jesteśmy słabsi. Wyścig w tym roku nie odbywają się tylko na torze, ale również w fabryce, gdzie produkuje się nowe części. Zespół w Enstone pracuje 24 godziny na dobę, aby dostarczyć nowe elementy i pierwszy wynik w Bahrajnie był dobrym krokiem do przodu - zapewnił.
Dużą różnicą, w porównaniu z sezonem 2009 był brak możliwości dotankowywania bolidów w tracie wyścigu. - Szczególnie na początku miałem wrażenie, że jadę w zwolnionym tempie, bo w porównaniu do poprzedniego roku mieliśmy bardzo dużo paliwa na pokładzie, a czasy były słabe - przyznał krakowianin. - Interesujące było zobaczyć, jak różne zespoły reagują na to wyzwanie: ustanowiliśmy punkt odniesienia zatrzymując się bardzo wcześnie po nowe opony i inne samochody, które startowały na miękkich gumach, zjechały dwa lub trzy okrążenia po nas.
- Mamy teraz jedynie trzy komplety opon do wykorzystania na piątkowych treningach i czas jazdy jest trochę ograniczony, więc nie można całkiem dobrze zrozumieć różnicy między dwiema mieszankami. Zespoły będą musiały reagować na zachowanie opon w warunkach wyścigowych i szybko dostosowywać swoje strategie - kontynuował.
Do Australii kierowca Renault udaje się z nadziejami na pierwsze punkty i dobry występ, bowiem tor Albert Park powinien odpowiadać żółto-czarnym bolidom. - Generalnie, przed startem sezonu, miałem przeczucie, że Melbourne może być dla nas lepszym torem niż Bahrajn. Teraz, gdy widzieliśmy inne samochodu i zebraliśmy więcej informacji na temat naszej formy, jeszcze bardziej jestem o tym przekonany. Tor na początku weekendu ma bardzo małą przyczepność , więc potrzeba dobrej mechanicznej przyczepności, stabilności podczas jazdy i hamowania, więc mam nadzieję, że osiągniemy maksymalny potencjał samochodu - zakończył Kubica.
Witalij Pietrow (z lewej) i Robert Kubica na torze w Bahrajnie