Ledwo co ścigał się w F1. 24-latek nagle kończy karierę

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Logan Sargeant
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Logan Sargeant

Logan Sargeant zaskoczył fanów motorsportu. Amerykanin jeszcze w zeszłym roku ścigał się w F1, a po utracie miejsca w Williamsie szykował się do rywalizacji w wyścigach długodystansowych. 24-latek powiedział jednak "dość".

Nie tak miała potoczyć się historia Logana Sargeanta. W 2023 roku kierowca z Florydy dostał się do Formuły 1 i był nową nadzieją Stanów Zjednoczonych w tej dyscyplinie sportu. Bolidem Williamsa wiele nie mógł zdziałać. Podczas debiutanckiego sezonu zdobył jeden punkt, akurat przed własną publicznością, czyli w GP USA na torze Circuit of the Americas.

W klasyfikacji generalnej zajął odległe 21. miejsce. Amerykanin miał do dyspozycji słaby sprzęt, aczkolwiek dało zrobić się nim więcej, co pokazał jego zespołowy partner Alexander Albon, punktując siedmiokrotnie. Dlatego już wtedy sugerowano, że Williams powinien zakończyć współpracę z Sargeantem. Tak się jednak nie stało.

Sargeant zachował posadę na kolejny rok, lecz sezon 2024 okazał się jeszcze gorszy. Amerykanin znowu osiągał słabe wyniki, a przy tym zdarzało mu się coraz więcej wypadków. W końcu Williams ogłosił, że w 2025 roku zostanie zastąpiony przez Carlosa Sainza. Zawodnik zza Oceanu nawet nie dokończył kampanii. Niedługo potem brytyjski zespół zwolnił go ze skutkiem natychmiastowym, a na ostatnie dziewięć wyścigów dał szansę Franco Colapinto. Jak się okazało słusznie, ponieważ Argentyńczyk mimo braku doświadczenia od razu radził sobie lepiej.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"

W taki oto sposób Sargeant wypadł z F1. To jednak wcale nie musi oznaczać końca szans na sukcesy, a jeden z najlepszych przykładów na to jest Sebastien Buemi. W królowej motorsportu też mu nie poszło, a później cztery razy został mistrzem świata w wyścigach długodystansowych WEC, cztery razy wygrał 24h e Mans i sięgnął po tytuł w Formule E.

Sargeant w październiku ubiegłego roku miał testy w rodzimej serii IndyCar. Ostatecznie podpisał kontrakt w European Le Mans Series. W sezonie 2025 miał uczyć się wyścigów długodystansowych, by w roku 2026 spróbować się do WEC w barwach ekipy Genesis. Właśnie nastąpił jednak niespodziewany zwrot akcji.

Zespół IDEC Sport, który zatrudnił Amerykanina, poinformował, że ze wspólnych startów nic nie będzie. Zawodnik miał sam zrezygnować. W komunikacie prasowym czytamy, że zrobił to, aby "realizować inne zainteresowania". Brzmi to jak zakończenie wyścigowej kariery.

Nie byłby to odosobniony przypadek w ostatnim czasie. Podobnie po 2022 roku zrobił Nicholas Latifi. Kierowcy z Kanady, który również reprezentował Williamsa, też nie udał się podbój Formuły 1. Zamiast próbować sił w innych seriach, syn miliardera Michaela Latifiego zajął się powrotem do edukacji.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści