Kiedy Tomasz Narkun po raz drugi lądował na deskach po ciosach Mameda Chalidowa, niewielu wierzyło, że ten pojedynek wyjdzie po za pierwszą rundę. Niesamowity mistrz ze Stargardu Szczecińskiego nawet na chwilę nie stracił wiary. - Pewnie niektórzy pomyślą sobie, że gadam jakieś brednie. Uwierzcie mi, że ja to właśnie zakładałem. To była część gry. Nie żeby dostać na "szczenę" i upaść, tylko żeby on szukał tego ciosu, żeby się spinał. Chciałem rozkręcać się od drugiej rundy - powiedział Narkun, który odwrócił losy starcia i w trzeciej rundzie dokonał czegoś, czego do tej pory na KSW nie dokonał nikt. Narkun zdradził też, że jego kolega postawił 10 tys. zł na wygraną z Chalidowem. Teraz musi się odwdzięczyć fighterowi. W jaki sposób?