Mamed Chalidow nie ukrywa, że wrócił do KSW po to, by zafundować kibicom niezapomnianą walkę. Po starciach z Azizem Karaoglu i Borysem Mańkowskim, po których część fanów kręciła nosem, Chalidow stoczył bój, jakiego w historii KSW nie było. Chociaż po dwóch rundach prowadził z Tomaszem Narkunem na kartach punktowych, usilnie dążył do tego, by skończyć walkę przed czasem. - Bardzo chciałem wygrać, ponieważ wróciłem z dobrym nastawieniem. Szukałem wyzwania i Narkun nim był. Absolutnie nie żałuję niczego. Cieszę się z bardzo dobrej walki. To było najważniejsze - wyjaśnił Chalidow. - Popełniłem błąd w trzeciej rundzie, ale to była też doskonała technika mojego przeciwnika. Nie można umniejszać jego sukcesu - dodał i zdradził plany na przyszłość.