"Przynudzania nie będzie". Wielkie wyzwanie przed Polakiem w UFC

Getty Images / Chris Unger/Zuffa LLC / Na zdjęciu: Marcin Tybura
Getty Images / Chris Unger/Zuffa LLC / Na zdjęciu: Marcin Tybura

Marcin Tybura wraca do klatki UFC. Już w nocy z soboty na niedzielę stoczy walkę z niebezpiecznym Jairzinho Rozenstruikiem. W rozmowie z nami opowiada o starciu z Surinamczykiem i niedawnym boju z Aleksandrem Wołkowem.

W tym artykule dowiesz się o:

Tybura przystępuje do walki z Jairzinho Rozenstruikiem po bardzo prestiżowym boju z Aleksandrem Wołkowem. Rosjanin zatrzymał niesamowity marsz Polaka w dywizji ciężkiej UFC. W obszernym wywiadzie zawodnik z Uniejowa opowiada o nadchodzącym boju, mocnych stronach kickboksera z Surinamu i wraca do kulisów walki z Rosjaninem.

Artur Mazur: Czego możemy się spodziewać po najbliższej walce? Biorąc pod uwagę stójkę Rozentruika, być może będziesz musiał trochę przynudzić widza.

Marcin Tybura, zawodnik organizacji UFC: Być może powinienem, ale nie wiem, czy będę chciał to robić. Nie wiem też, co masz na myśli, kiedy mówisz o przynudzaniu. Czy sugerujesz, że powinienem biegać wokół niego i unikać zwarć?

Najlepiej byłoby złapać go w odpowiednim momencie, obalić, nie pozwolić wstać i wypunktować. Rozentruik udowodnił, że może nokautować w każdej chwili, nawet na 5 sekund przed walką. Po co pchać się pod topór?

Tu się zgodzę. Trzeba będzie unikać jego ciosów, bo on jest niebezpieczny od pierwszej do ostatniej sekundy walki. Ale przynudzania nie będzie - nigdy nie podchodzę do walki w ten sposób, że chcę doprowadzić do decyzji sędziowskiej. Będę szukał skończenia od pierwszych sekund pojedynku. Nie chcę wpaść w takie błędne koło i popełnić błędu w samej końcówce. Najczęściej to właśnie zawodnicy, którzy czekają na decyzję, tracą czujność.

ZOBACZ WIDEO: To miała być wyrównana walka. Ukrainiec potężnie znokautował przeciwnika

Czy tego nauczyła cię walka z Derrickiem Lewisem? To moje pierwsze skojarzenie: wygrywałeś, obijałeś go i wszystko zmieniło się w końcówce.

Szczerze mówiąc, właśnie to miałem na myśli. Przed trzecią rundą wiedziałem, że jest fajnie, że wygrywam tę walkę. Niestety, nie skorzystałem z doświadczenia innych rywali Lewisa, którzy - podobnie jak ja - niepotrzebnie się rozluźnili. Od tamtej pory moje nastawienie się zmieniło - po prostu szukam skończenia.

Czy kluczem będzie mieszanie różnych płaszczyzn walki?

Absolutnie tak. I tu nie chodzi o samo przenoszenie walki do parteru. Już samo straszenie obaleniem powoduje, że Rozenstruik traci pewność siebie i nie napiera z takim impetem jak zazwyczaj. Pamiętajmy też, że on nie daje się tak łatwo sprowadzać.

Czy znasz jego skuteczność w obronie przed obaleniami?

Tak, to 75 procent. Pomimo braków parterowych i zapaśniczych, jest w tym elemencie solidny. To tylko pokazuje, że będę musiał z nim podjąć walkę w stójce, żeby spróbować obalić go wtedy, kiedy nie będzie gotowy na obronę.

Czy zgodzisz się, że on jest zawodnikiem jednopłaszczyznowym?

Myślę, że w pierwszej dziesiątce rankingu UFC nie ma bardziej jednopłaszczyznowego zawodnika od niego. Nawet Derrick Lewis jest bardziej wszechstronny. Rozenstruik posiada dobrą defensywę zapaśniczą, ale kiedy już ląduje w parterze, jest bezradny.

Który z jego ciosów jest najgroźniejszy?

Na pewno uderzenia okrężne z obu rąk. Pamiętam cios, którym znokautował Augusto Sakaia. To było bardzo niepozorne i niestandardowe uderzenie - trudno określić czy to był cios prosty, czy okrężny. On bije z różnych kątów i te uderzenia są mocne, mimo że często nie wyprowadza ich ze stabilnej pozycji.

Jakie znaczenie dla ciebie ma ta walka, biorąc pod uwagę to, co stało się w poprzednim starciu z Wołkowem?

Dalej robię to, co lubię. Nie chcę przypisywać tej walce żadnego większego znaczenia, żeby nie nakładać na siebie dodatkowej presji. Dostałem zawodnika wyżej notowanego ode mnie i to jest po prostu kolejne wielkie wyzwanie.

Czy trudno było się pogodzić z przegraną z Wołkowem? Tam zdecydowały detale, poszczególne akcje, to zwycięstwo uciekło w trzeciej rundzie.

Trudno, bo nie lubię przegrywać. Zawsze po porażkach ta gorycz pozostaje i niełatwo się z nią oswoić. Jedyny pozytyw był taki, że faktycznie dałem dobrą walkę z zawodnikiem notowanym wówczas na piątym miejscu w światowym rankingu. Zabrakło niewiele i być może niewiele jest do poprawienia, żeby wygrywać te najważniejsze starcia. Dlatego przeprowadziliśmy chłodną analizę i zabraliśmy się do pracy.

W światowym sporcie toczy się dyskusja na temat występów rosyjskich zawodników. Było prawdopodobieństwo, że zastąpisz Wołkowa na niedawnej gali w Londynie. Czy uważasz, że jakieś sankcje ze strony UFC powinny się pojawić?

Podpisuję się pod tym, że rosyjskie flagi powinny zniknąć i promocja tego kraju na arenie międzynarodowej nie powinna mieć miejsca. A czy Rosjanie nie powinni występować na galach? Trudno mi odpowiedzieć na pytanie i nie chcę rzucać jednoznacznych opinii. Pamiętajmy o tym, że wiele firm, które zatrudniają Rosjan na całym świecie, tak nagle ich nie zwolniło. UFC też jest prywatną firmą. Jedno jest pewne - dzieją się rzeczy straszne i na pewno trzeba pomóc tym, którzy tego wsparcia potrzebują. Sam staram się robić to, co w mojej mocy. Tyle mogę.

Komentarze (0)