[tag=33734]
Tyberiusz Kowalczyk[/tag] był gościem 73. odcinka "MMAnews Live", w którym odniósł się do swojego ostatniego występu. Dla zawodnika z Legnicy walka na KSW 39 w Warszawie, w maju ubiegłego roku, była debiutem w największej polskiej federacji.
- Dzięki temu pojedynkowi jakieś pieniądze zarobiłem i gdzieś tam wypłynąłem na świat, ludzie zaczęli mnie dostrzegać. Żałuję tego, że nie pokazałem się z tej strony, gdzie trenerzy wiedzieli na co mnie stać. Gdzieś ta presja stadionu, moje zawirowania - powiedział "Tyberian".
Były strongman liczy jednak, że przyjdzie mu jeszcze drugi raz zmierzyć się z Mariuszem Pudzianowskim. - Nawet bym się nie zastanawiał i od razu to wziął, bo Mariusz to zawodnik, sportowiec z krwi i kości - dodał. Jednocześnie Kowalczyk wyraził się z uznaniem o sportowej klasie byłego rywala, doceniając jego wieloletni wysiłek: - Codziennie wstaje o 6:00, nie wiem czy któryś z zawodników tak robi. Robi bieg, po południu robi kolejny trening. W wieku 40 lat robi takie rzeczy, to ja nie wiem czy ktokolwiek w wieku 25 lat robi takie rzeczy. To co on robi, to pełen szacunek. Jest maszyną - stwierdził.
Jak na razie nie znamy daty powrotu Kowalczyka do klatki KSW. 39-latek w zawodowym MMA walczy od 2014 roku i trzy pierwsze walki stoczył on dla federacji Fight Exclusive Night.
ZOBACZ WIDEO Mamed Chalidow o rewanżu z Tomaszem Narkunem: Rywal się zgodził, męczę szefów KSW