Dana White ma 55 lat i jest milionerem. Zarządza organizacją UFC, biznesem wartym miliardy dolarów, i cały czas czuje chęć, aby dalej pracować i dalej zajmować się MMA.
Gdy w roku 2016 UFC zostało sprzedane, pojawiło się wiele pytań o przyszłość White'a. Szef organizacji jednak w niej pozostał i działa do teraz. W wywiadzie przeprowadzonym przez amerykańskiego dziennikarza Tuckera Carlsona White odniósł się do tamtej sytuacji.
- 99 procent ludzi było przekonanych, że po sprzedaży UFC przejdę na emeryturę i odejdę z organizacji. Ja jednak nie jestem taką osobą - stwierdził White. - Nigdy nie przejdę na emeryturę. Przenigdy. Będę to robił do dnia, w którym umrę. Uwielbiam to robić - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Szef UFC został zapytany również o to, czy faktycznie chciałby siedzieć przy klatce w wieku 80 lat i odpowiedział twierdząco. Przy okazji nawiązał również do postaci Boba Aruma, promotora pięściarskiego, za którym szef UFC nie przepada.
- Bob Arum ma 94 lata. Nienawidzę go. Ten gość jest największym dupkiem wszech czasów - stwierdził White. - Widziałem go jednak niedawno na meczu. Dwa dni później był w Arabii Saudyjskiej. Siedział przy ringu w trakcie gali bokserskiej. Dwa dni później był w Londynie na konferencji prasowej. Ma 94 lata, nienawidzę go, ale jak można nie szanować tego, co robi? - zastanawiał się Amerykanin.
White stoi na czele organizacji UFC od roku 2001. Wówczas, wraz z braćmi Fertitta, kupił markę za dwa miliony dolarów. 15 lat później została ona sprzedana za 4 miliardy dolarów.
Wówczas bracia Fertitta rozstali się z organizacją. Z kolei White pozostał jednak na miejscu i cały czas intensywnie pracuje nad rozwojem marki, a także kolejnymi galami.