Przez lata walczył zawodowo w MMA, w profesjonalnej karierze w sportach walki wygrywając 18 z 24 pojedynków. Potyczki w klatce łączył ze służbą. W 2004 roku wstąpił do amerykańskiego wojska. Był w Afganistanie i Iraku, teraz pomaga Ukrainie w wojnie z Rosją.
"Zlikwidowaliśmy gang Bin Ladena"
24 lutego 2022 roku świat wstrzymał oddech. Wtedy Władimir Putin ogłosił tzw. wojskową operację specjalną przeciwko Ukrainie, co w praktyce oznacza regularną inwazję na niepodległy europejski kraj. Minęły ledwie trzy dni i Tim Kennedy ruszył z pomocą dla zaatakowanego narodu.
Jego organizacja charytatywna "Save Our Allies" wysyłała do Ukrainy leki, pomagała w ewakuacji tymczasowo okupowanych terytoriów. Na froncie zjawił się też sam Kennedy. Pomagał w ewakuacji korespondenta "Fox News" Benjamina Halla.
ZOBACZ WIDEO: Ukrainiec pobił historyczny rekord. Po walce przemówił po polsku
Później spotkał się z ukraińskimi żołnierzami. Przekazywał im wskazówki, podpowiadał, motywował do walki. Rzucił też słowa, które sprawiły, że zapanowała grobowa cisza.
- Siedzieliśmy, śmialiśmy się, jedliśmy barszcz. Rozmawialiśmy godzinę, dwie, trzy, pięć. Wtedy któryś z naszych zapytał Tima: "Słuchaj Tim, twoja twarz wygląda znajomo. Nie jesteś przypadkiem aktorem filmowym?". A on na to: "Cóż, prawie. Ogólnie rzecz biorąc zlikwidowaliśmy chłopaków Bin Ladena i cały jego gang". Wszyscy zamilkli - relacjonował burmistrz Dniepru Borys Fiłatow.
"Wierzę w wolność"
Porażka na start, później pięć wygranych - tak brzmiał bilans Kennedy'ego na początku jego zmagań w zawodowym MMA (lata 2001-2003). Świetnie rozwijająca się kariera została przerwana w 2004 roku, gdy Amerykanin ogłosił wstąpienie do armii USA.
Aktywność sportową wznowił po dwóch latach. Odnosił kolejne triumfy, ale gdy w 2007 roku został przyjęty do 7. grupy sił specjalnych Stanów Zjednoczonych, gdzie był snajperem i instruktorem snajperów, rękawice znów musiały zostać odwieszone na kołek.
Wtedy Kennedy w pełni poświęcił się służbie USA. Brał udział w operacjach w Iraku, Afganistanie, walczył z talibami. Za bohaterskie osiągnięcia został odznaczony Brązową Gwiazdą.
Do klatki wrócił, w sumie wygrywając 18 z 24 walk. Zawodową karierę w MMA zakończył w 2016 roku. Nie skończył natomiast z wojskiem. Obecnie naucza żołnierzy Sił Specjalnych, jak strzelać i jak walczyć. Jak przekonuje, w służbie nadal nie powiedział ostatniego słowa.
(Tim Kennedy - pierwszy z lewej)
"Nienawidzę Putina"
- Putin? Nie mogę go znieść. Nienawidzę Federacji Rosyjskiej. Komunizm jest do bani. Rosjanie niszczą wszystko, czego dotkną. A po drugiej stronie są biedni Ukraińcy. Nie chcę trzeciej wojny światowej. Ale nie chcę też ekspansji Rosji na zachód - argumentuje swoją pomoc Ukraińcom Kennedy, cytowany przez "Tribunę".
Od momentu wybuchu wojny za naszą zachodnią granicą bohater narodowy USA zjawiał się w Ukrainie kilka razy. Za każdym razem był pod ogromnym wrażeniem ukraińskiego narodu.
- Naróg ukraiński nigdy nie zostanie podbity. Ukraińcy są odważni, silni, uparci, pracowici, czują w sobie siłę. To dobre połączenie na warunki wojenne. Wstydzę się, że reszta świata nie przyszła na ratunek. To nie jest wojna tylko dla Ukrainy. To wojna przeciwko nielegalnej inwazji na inny kraj - przekonuje.
- Rosja sieje spustoszenie. Ludzkie okrucieństwo, zbrodnie wojenne - to nie do opisania. A to wszystko nie dzieje się w jakimś odległym miejscu. Rosjanie idą przed siebie i wszystko niszczą. Putin to dyktator. Nienawidzę go - dodaje dla "Clay&Buck".
Zobacz też:
Skandal wokół turnieju na rzecz Ukrainy. Wszystko przez białoruską gwiazdę
Mecz we Lwowie przerwany. Zawodnicy uciekli do schronu [WIDEO]