Trwają mistrzostwa świata w łyżwiarstwie szybkim. Polacy poza podium

Materiały prasowe / PZŁS/Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: Artur Nogal
Materiały prasowe / PZŁS/Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: Artur Nogal

- Szykuje się więc impreza, w której można spodziewać się niespodzianek - tak o mistrzostwach przed ich rozpoczęciem mówił trener kadry wielobojowej mężczyzn, Witold Mazur. Jak na razie bez wielkich zaskoczeń w startach Polaków, ale i tak są emocje.

Od 11 lutego w mieście liczącym niecałe 44 tysiące mieszkańców, holenderskim Heerenveen trwają mistrzostwa świata w łyżwiarstwie szybkim. Do kadry reprezentacji Polski zostało powołanych łącznie 14 zawodników - sześć pań i ośmioro panów. Mistrzostwa potrwają do 14 lutego.

Witold Mazur, aktualny trener kadry wielobojowej mężczyzn, dawniej były łyżwiarz szybki i wielokrotny medalista mistrzostw Polski, w wywiadzie dla pzls.pl mówił o mistrzostwach jako o imprezie możliwych niespodzianek - Czego możemy się spodziewać po naszych startach? To bardzo nietypowy sezon i zabawa w prognozowanie szans nie ma większego sensu. Szykuje się więc impreza, w której można się spodziewać niespodzianek, ale nie tych na czołowych pozycjach.

W pierwszy dzień mistrzostw nasz kraj reprezentowała Magdalena Czyszczoń. Rywalizowała w biegu na 3 000 metrów. Polka zakończyła rywalizację na 17. miejscu, uzyskując czas 4:11.671. Zawody wygrała holenderka, Antoinette de Jong.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej

Drugi dzień pełny emocji

Drugiego dnia tej imprezy polskich kibiców czekały biegi Polaków w aż czterech konkurencjach. W pierwszych godzinach zawodów mogliśmy obserwować rywalizacje drużynową panów i pań, a tuż po nich kolejnych emocji dostarczyły męskie, jak i żeńskie sprinty na dystansie 500 metrów.

W zawodach drużynowych kobiet reprezentacja Polski zajęła piąte miejsce, tuż za Norwegami. Całą rywalizację wygrała Holandia. Panowie zaprezentowali się o wiele gorzej, zajmując ostatnie miejsce, czyli ósme. Wśród mężczyzn najlepszą reprezentacją okazali się być gospodarze, Holendrzy.

Sprinty na odległość 500 metrów przyprawiły ten dzień imprezy o kolejne emocje. Dla polskich kibiców wiązały się one oczywiście ze startami biało-czerwonych. W rywalizacji panów najlepszy spośród Polaków był Artur Nogal, który zamknął pierwszą dziesiątkę. Piotr Michalski zakończył zawody na 16. miejscu, a Damian Żurek zajął 19. lokatą. Całą rywalizację wygrał m. in. podwójny brązowy medalista Pucharu Świata z 2020 roku, aktualnie będący w świetnej dyspozycji, Laurent Dubreuil.

W pierwszej dziesiątce rywalizacji pań, również w sprintach, znalazły się aż dwie Polki. Zawody na dziewiątym miejscu zakończyła Angelika Wójcik, a jedno miejsce niżej zajęła Kaja Ziomek. Najlepsza okazała się być zawodniczka z Rosji, Angelina Golikova.

To nie koniec zmagań w Heerenveen. Przed nami dwa dni pełne emocji. W programie jeszcze półfinały oraz finały męskich i żeńskich biegów ze startu wspólnego, które odbędą się 13 lutego. W ten sam dzień kibiców czeka również rywalizacja pań i panów na dystansie 1 000 metrów.

Na ostatni dzień mistrzostw zaplanowane są biegi męskie i żeńskie na 1500 metrów. Oprócz tego będziemy mogli oglądać rywalizację pań na dystansie 5000 metrów oraz panów w morderczym biegu, liczącym 1 0000 metrów.

Mistrzostwa świata juniorów. Austriacy rozbili rywali. Rosjanie sprawili niespodziankę

MŚ w biathlonie. Sensacja w sprincie. Martin Ponsiluoma mistrzem świata, Polacy daleko

Źródło artykułu: