W czwartek (30 stycznia) nad Waszyngtonem doszło do koszmarnej katastrofy lotniczej. Amerykański łyżwiarz figurowy Anton Spiridonow przyznał, że w waszyngtońskim porcie lotniczym poinformowano go o tragicznym bilansie katastrofy lotniczej.
- Nie byłem na pokładzie. Ludzie, których znałem, chyba byli… Powiedziano mi na lotnisku, że wygląda na to, iż nikt nie przeżył - powiedział w rozmowie z RIA Novosti.
Amerykańska federacja łyżwiarstwa figurowego potwierdziła, że na pokładzie samolotu znajdowali się zawodnicy uprawiający tę dyscyplinę. Maszyna należąca do American Airlines wykonywała rejs 5342 i wystartowała z Wichita, gdzie odbywały się mistrzostwa USA w łyżwiarstwie figurowym.
Do katastrofy doszło podczas podchodzenia do lądowania w pobliżu Waszyngtonu. Samolot zderzył się z wojskowym helikopterem, co doprowadziło do tragicznego w skutkach upadku maszyny.
Linie lotnicze potwierdziły, że na pokładzie znajdowały się 64 osoby - 60 pasażerów oraz czterech członków załogi. Obecnie służby ratunkowe prowadzą działania na miejscu katastrofy, próbując ustalić pełną listę ofiar.
Tragedia wstrząsnęła środowiskiem łyżwiarskim w USA, które od lat było związane z wieloma ofiarami katastrofy. Władze sportowe oraz zawodnicy wyrażają swoje kondolencje i wsparcie dla rodzin poszkodowanych.