Amerykański łyżwiarz figurowy Jon Maravilla uniknął tragicznego wypadku lotniczego w USA. Jak podaje sports.ru, samolot American Airlines 5342, który wystartował z Wichita, rozbił się w pobliżu Waszyngtonu po zderzeniu z wojskowym helikopterem.
Na pokładzie znajdowały się 64 osoby, z czego - według mediów - co najmniej 18 zginęło. Bilans ofiar może jednak wzrosnąć
Przed wylotem Maravilla dodał post na swoim prywatnym profilu w mediach społecznościowych. "Nie wpuścili mnie na pokład samolotu. Zabierzcie mnie z Kansas, proszę" - napisał. Jego słowa przytacza "Match TV".
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski ma trójkę dzieci. "To przede wszystkim frajda"
W rozmowie z "R-Sport" Maravilla wyraził swoje przerażenie sytuacją. - Czuję się oszołomiony, to szaleństwo. Na szczęście to nie był mój samolot, ale znam kilku łyżwiarzy, trenerów i rodziny, które były na pokładzie... Nie chcę wymieniać nazwisk, ale w samolocie było około 14 łyżwiarzy, nie licząc ich rodziców i kilku trenerów. To taka tragedia - powiedział sportowiec.
Maravilla niedawno zakończył udział w mistrzostwach USA w łyżwiarstwie figurowym w Wichita, gdzie występował w kategorii juniorów. Na pokład samolotu nie dostał się z powodu psa - poinformował portal championat.com.
Wraz z partnerką Saia Carpenter zajął trzecie miejsce. To osiągnięcie było dla niego ważnym krokiem w karierze sportowej, jednak tragiczne wydarzenia przyćmiły jego sukces.
Śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy trwa. Władze wciąż zbierają informacje na temat listy pasażerów oraz okoliczności zdarzenia.
Według informacji na platformie X, opublikowanych przez The Skating Lesson, w samolocie znajdowało się wielu sportowców, trenerów oraz ich rodziny.
"Modlimy się za wszystkich, którzy ucierpieli w tragicznej katastrofie lotniczej na lotnisku im. Ronalda Reagana. Na pokładzie samolotu American Eagle lot 5342, wracającego z obozu po Mistrzostwach USA w łyżwiarstwie figurowym 2025 w Wichita (Kansas), znajdowało się wielu łyżwiarzy, trenerów i ich rodzin" - czytamy.