Paweł Fajdek po raz czwarty z rzędu został mistrzem świata w rzucie młotem. - Fajnie pisać historię. Nie czuję się najlepiej, boli mnie głowa, a mimo to zrobiłem swoje - wyjaśnia w rozmowie z WP SportoweFakty. I podkreśla, że teraz zostało mu jedno zadanie: odebrać medal i spokojnie dowieźć go do domu. Kilka lat temu, podczas mistrzostw świata w Pekinie, miał z tym problem. Krążek został w taksówce. Śmiano się, że chciał tak zapłacić za kurs.