Przed nami kolejny dzień wojny w Ukrainie, w której ginie coraz więcej niewinnych ludzi. W międzyczasie rośnie liczba federacji sportowych, które decydują się na poważne sankcje wobec Rosjan, których kraj zaatakował niepodległe i suwerenne państwo.
Środowisko sportowe liczy, że dzięki wykluczeniu Rosjan z międzynarodowego sportu uda się wywrzeć presję na Władimirze Putinie. Rosyjscy działacze jednak nie zgadzają się z takimi karami. Za każdym razem powtarzają, że nie można mieszać sportu z polityką.
Karol Zalewski jednak nie kupuje takie argumentacji. Złoty medalista olimpijski z Pekinu tak odpowiada tym, którzy sprzeciwiają się pociągnięciu do odpowiedzialności rosyjskich sportowców.
- Nie można mówić o tym, że sport i polityka nie mają nic wspólnego. Poza tym wojna to nie polityka, tylko zbrodnia. Nie wyobrażam sobie w tej sytuacji sportowej rywalizacji z zawodnikami czy zawodniczkami nie tylko z Rosji, ale też z pomagającej jej w inwazji Białorusi. Jak mielibyśmy sobie przybijać piątkę i gratulować po przebiegnięciu mety, kiedy w tej samej chwili giną niewinni ludzie? - komentuje w "Fakcie" polski biegacz.
Co ciekawe, wiele międzynarodowych federacji początkowo wahało się, jak postąpić wobec Rosjan. Wielka presja ze strony zawodników z innych krajów jednak sprawiła, że w wielu dyscyplinach wykluczono Rosjan co najmniej do zakończenia wojny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?
"Mam wątpliwości". Polski dziennikarz zaskoczył ws. rosyjskich sportowców >>
Ta reprezentacja też nie pojedzie do Rosji. Na jej czele stoi Anna Lewandowska >>