W marcu zeszłego roku Marek Plawgo za pośrednictwem Twittera poinformował, że zmaga się z depresją. "Nie wiedziałem, że najtrudniejszy pojedynek dopiero przede mną. Że nowy przeciwnik przez całe moje życie uczył się mnie, przygotowując się do podstępnego uderzenia. Od kilku miesięcy leczę się na depresję. Chorobę, której przez długi czas nie miałem odwagi nadać nazwy" - napisał.
Plawgo przez kilka miesięcy korzystał z pomocy specjalistów. Efekty terapii przyniosły oczekiwane efekty.
Plawgo na antenie Polsatu Sport, w rozmowie z Jerzym Mielewskim, przyznał, że depresję ma już za sobą.
- Czuję, że ta walka może trwać całe życie. Wspomagam się jak mogę. Mam te doświadczenie, którego nie mają być może w większości sportowcy obecnie. W momencie, gdy zaczęła się kwarantanna wiedziałem, że wówczas może być łatwiej o powrót pewnych stanów, ale staram się robić wszystko, żeby tego uniknąć - skomentował.
- Stany depresyjne jest to choroba tak naprawdę samotna. Każdy niestety przeżywa to w samotności, co powoduje, że na samym początku trudno jest takim ludziom pomóc. Zauważyłem ją u siebie. Ta choroba sprawia, że czujemy się bezsilni, niepotrzebni oraz odczuwa się absolutny brak celu - dodał.
Przez lata Marek Plawgo zachwycał kibiców swoimi wynikami na lekkoatletycznej bieżni. Dwukrotnie zdobył brązowe medale mistrzostw świata. Specjalizował się w biegu na 400 metrów przez płotki. Był wielokrotnym mistrzem Polski w tej konkurencji. Swoją karierę zakończył w 2013 roku.
Czytaj także:
Koronawirus. Lekkoatletyczne mistrzostwa Europy odwołane
Marcin Lewandowski ma mały kryzys. "Zaraz to minie"
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Igrzyska olimpijskie przełożone o kolejny rok? Paweł Korzeniowski mówi o japońskich komentarzach