Nie tak miał wyglądać wtorkowy poranek na Stadionie Olimpijskim w Berlinie dla naszych dyskoboli. Wprawdzie Piotr Małachowski i Robert Urbanek nie są w tym sezonie w swojej optymalnej dyspozycji, jednak przejście eliminacji wydawało się formalnością. Niestety, żaden z nich nie zdołał awansować do finału.
Małachowski nie zaliczył żadnego wyniku w swojej serii i w ogóle nie został sklasyfikowany, co jak na dwukrotnego wicemistrza olimpijskiego i mistrza świata jest na pewno rezultatem wstydliwym.
- Dwa próbne rzuty miałem dobre, ładnie złożone - podkreśla nasz dyskobol. - Powiedziałem sobie: "Wow, jakie to proste!" Zeszło ze mnie napięcie, chęć rywalizacji. Nie wytrzymała głowa, wygrał ze mną stres. Może ten kubeł zimnej wody się przyda i za rok będzie inaczej.
Z kolei Urbanek zdołał posłać dysk tylko na odległość 62,00 m i zajął w swojej grupie dopiero siódme miejsce. Do awansu zabrakło mu 20 centymetrów.
Brak Polaka w finale rzutu dyskiem to najgorszy wynik w tej konkurencji na mistrzostwach Europy w naszej kadrze od 16 lat. Po raz ostatni polskiego dyskobola zabrakło w finale w Monachium w 2002 roku.
W kolejnych latach zawsze jeden z naszych zawodników był w finale i często przywoził z imprezy medal. Małachowski ma w swoim dorobku dwa złota (2010 i 2016) a Urbanek brąz (2014).
ZOBACZ WIDEO Drony kluczowe przy wyprawie Andrzeja Bargiela na K2. Dostarczyły leki i zapomnianą kamerę