Puchar Świata to wydarzenie, jakiego dawno nie było. Powrót do przeszłości i próba wskrzeszenia idei meczów lekkoatletycznych w nowoczesnej oprawie. Kibice dostaną od organizatorów dwie solidne piguły, emocjonalne bomby. 34 widowiskowe konkurencje (bez biegów długich, powyżej 1500 m) w dwóch 3-godzinnych sesjach. Sobota i niedziela, od 20:00 do 23:00. Odtrutka bądź deser po zakończonych chwilę wcześniej decydujących meczach mundialu i Wimbledonu.
Wszystko na London Stadium, gdzie rok wcześniej z sukcesem odbyły się mistrzostwa świata. Sprawa jest jasna: królowa sportu wraca do domu. Podobno przy pękających w szwach trybunach (to wersja organizatorów), choć - według brytyjskich mediów - jeszcze tydzień przed zawodami w kasach wciąż leżała blisko połowa biletów.
Bitwa o platynę
Do walki o Puchar Świata, obok Polaków, przystąpią Brytyjczycy, Amerykanie, Jamajczycy, Francuzi, Niemcy, Chińczycy oraz reprezentanci Republiki Południowej Afryki. Zasady są proste. W każdej konkurencji startuje jeden zawodnik/zawodniczka/sztafeta z danego kraju, a miejsca punktowane są skalą od ośmiu do jednego. Najlepsi na podium dostaną pamiątkowe medale, a triumfatorowi całego PŚ przypadnie trofeum z platyny warte 300 tysięcy dolarów.
No i kasa. Zwycięzcy z 2-milionowej puli nagród dostaną 450 tysięcy dolarów. Każda kolejna lokata to 50 tysięcy mniej. Inna sprawa, to podział nagrody. Jeszcze w piątek wśród polskich lekkoatletów krążyły na ten temat tylko plotki. Oficjalnie zasad premiowania wyników oraz tego, ile pieniędzy dostaną oni, a ile wpadnie do skarbonki Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, nikt zawodnikom nie przekazał.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: odpadł z mundialu, poleciał na Bahamy i oświadczył się pięknej blondynce
Potęga w pełnej krasie
Do samej rywalizacji PZLA podszedł na poważnie. W Londynie pokażemy wszystko, co mamy najlepsze; do rywalizacji przystąpi trzydziestu trzech biało-czerwonych medalistów mistrzostw świata i Europy. Z gwiazd zabraknie tylko wracających do zdrowia po kontuzjach Angeliki Cichockiej i Joanny Jóźwik oraz tych, którzy w swoich konkurencjach rywalizację przegrali: Malwiny Kopron, Pawła Wojciechowskiego, Pawła Fajdka i Konrada Bukowieckiego.
Po nieobecności na Festiwalu Rzutów im. Kamili Skolimowskiej w Cetniewie na rzutnię podczas zawodów w Londynie wróci dwukrotna mistrzyni olimpijska Anita Włodarczyk. Młociarka miała być kapitanem polskiej ekipy, ale to wymagałoby dotarcia na miejsce zawodów dwa dni wcześniej. Zaszczyt przypadł więc Anna Jagaciak-Michalskiej.
Większość kadry na zawody ruszyła w piątek po południu z lotniska w Warszawie zorganizowaną grupą. Nieco wcześniej kierunek na Londyn wzięła sama Włodarczyk. Marcin Lewandowski zdecydował się na podróż międzykontynentalną, ruszając na PŚ przez Rabat, gdzie w zawodach Golden League na 1500 metrów wykręcił najlepszy czas sezonu. Swoimi ścieżkami do stolicy Wielkiej Brytanii podążyli także Adam Kszczot, czy Sofia Ennaoui, którzy startowali z Krakowa.
Marzenie o podium
Celów nikt przed naszymi kadrowiczami nie stawia. Samo zaproszenie na Puchar Świata to sukces i zacne wyróżnienie, teraz limitem jest niebo. Dla jednych zawody w Londynie to sprawdzian przed mistrzostwami Europy i kolejny dzień w biurze. Inni jadą na przygodę życia, bo w imprezie tej rangi jeszcze nigdy nie startowali.
Według wyliczeń PZLA naszą kadrę stać na walkę o miejsce w środku stawki, analizy powstały jednak przed ogłoszeniem składów rywali. Dziś już wiadomo, że nie wszyscy potratowali zawody z taką uwagą, jak my. Gospodarze, Niemcy i Amerykanie szerokim gestem skorzystają z rezerwowych. Przed telewizorem zawody obejrzą m. in. Laura Muir, Johannes Vetter, David Storl, Renaud Lavillenie, Christian Coleman czy Noah Lyles. Francuski "L'Equipe" nazwał nawet weekendowe zawody "pucharem zabawnym".
Dla naszej drużyny decyzje rywali to woda na młyn. Badając najlepsze wyniki sezonu uczestników PŚ jasne jest, że poza konkurencję będą Amerykanie. Polaków stać nawet na drugie miejsce. Jakub Krzewina skromnie zapowiada, że faktycznie możemy się zakręcić w okolicach podium. - Pierwsza "piątka" to super wynik - mówi Piotr Małachowski. A Michał Haratyk stawia sprawę jasno: - Jedziemy po wygraną.
Autor na Twitterze: