Takich imprez chcą w Gorzowie. "Za rok musi być powtórka"

WP SportoweFakty / Marcin Malinowski / Na zdjęciu: Tomasz Saska (z lewej) ze zwycięzcami Gorzów Jump Festiwal
WP SportoweFakty / Marcin Malinowski / Na zdjęciu: Tomasz Saska (z lewej) ze zwycięzcami Gorzów Jump Festiwal

30 stycznia odbył się Gorzów Jump Festiwal, którego organizatorem był klub ALKS AJP Gorzów na czele z prezesem Tomaszem Saską. Podczas tej imprezy nie zabrakło spektakularnych występów. W mieście jest potencjał na takie wydarzenia.

Czwartek 30 stycznia zdecydowanie należał do dwóch Polek. Pierwsza z nich, Maria Żodzik, do samego końca walczyła o osiągnięcie bariery 2 metrów w skoku wzwyż. To się nie udało, a i tak ma na swoim koncie rekord życiowy, wyrobione minimum na Halowe Mistrzostwa Europy i Świata i nie tylko.

- Wyszło chyba lepiej niż się spodziewaliśmy. Wynikowo to wiemy, że najlepszy wynik na świecie osiągnęła Maria Żodzik. To, co tutaj zrobiła, to przeszło ludzkie pojęcie - mówił po zawodach Tomasz Saska.

Prezes ALKS AJP Gorzów wnikliwie obserwował swoją podopieczną. Nikola Horowska w swojej koronnej dyscyplinie przegrała z Anną Matuszewicz, czyli drugą z polskich zawodniczek, która śrubowała tego dnia rekordy.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień

- W skoku w dal kobiet nie mniejsze emocje. Rekord Polski Anny Matuszewicz, ale tak naprawdę Nikola Horowska w drugim starcie sezonu miała trzy razy season best (najlepszy wynik sezonu - dop. red.). Drugi skok był bardzo daleki, w granicach 6,70m, ale było 6,45, ponieważ wyskoczyła mocno przed belką. Trzeba trafiać z belki, ale widać, że nasza praca idzie w bardzo dobrą stronę. To jest nadzieja na jeszcze lepsze skakanie - podsumował.

Były to pierwsze lekkoatletyczne zmagania, jakie odbyły się w Arenie Gorzów. Zorganizowane zostały w ramach World Athletics Indoor Tour Bronze. Kompletu na dostępnych krzesełkach nie było, ale i tak frekwencja mogła cieszyć organizatorów. Co więcej, jest zapotrzebowanie na takie imprezy i szansa na to, by lekkoatletyka w Gorzowie cieszyła się jeszcze większym zainteresowaniem.

Gorzów jako jedyne miasto w Polsce zorganizował zawody z cyklu World Tour zarówno zimą, jak i latem. Przypomnijmy, że w czerwcu odbył się Gorzów Meeting, które druga edycja czeka nas w tym roku. Ponadto rywalizację obserwowała delegacja z Niemiec, z miasta partnerskiego Herford, którego przedstawiciele brali udział w uroczystościach Dnia Pamięci i Pojednania.

- Publiczność dopisała. Ludzie byli zadowoleni. Słyszałem z 80-100 głosów osób, z którymi rozmawiałem, że za rok musi być powtórka. Nie wiem, czy dam radę. Ogrom pracy i stresu, związanego z organizacją całego tego mityngu. To wiele miesięcy pracy. Zobaczymy - stwierdził Saska bezpośrednio po turnieju.
Z pewnością nie było łatwo zorganizować transport ponad 30 ton piasku i tak zadbać o nawierzchnię, by podstawowy parkiet nie uległ zniszczeniu. Co musi się wydarzyć, byśmy ponownie byli świadkami takiego wydarzenia?

- Jeżeli będzie chęć sponsorów i miasta. Ta impreza nie jest tania. Trochę kosztuje, przede wszystkim logistyka, przywiezienie tartanu, piasku i wszystkiego innego oraz sprowadzenie ludzi z zagranicy - wyliczał prezes gorzowskiego klubu, który nie ma wątpliwości, że było warto. - Mieliśmy prawie pełne trybuny. Publiczność reagowała fantastycznie i bardzo dużo ludzi zostało do końca, co też mnie bardzo cieszy - dodał.

Kilka dni po zawodach wiemy już, że będą czynione starania, by druga edycja Gorzów Jump Festiwal odbyła się 31 stycznia 2026 już w ramach Silver Indoor Tour. Tomasz Saska ogłosił to na swoim Facebooku.

Nikola Horowska nie była jedyną reprezentantką ALKS AJP podczas Gorzów Jump Festiwal. W dal skakał młodziutki Szymon Ciepliński, który zmagania zakończył z wynikiem 6,66 m. - Bardzo dobry wynik. Szymon w drugim skoku, który spalił, pobiegł bardzo dobrze. Jakby biegał tak cały rozbieg, to skakałby dzisiaj w granicach 7 metrów, ale on jest jeszcze młody i niedoświadczony. Stanął w takiej stawce to mu się nogi trzęsły jak galareta. 6,66m delikatnie sprzed belki, zwiastuje, że może walczyć o medal Mistrzostw Polski w tym roku - ocenił trener 16-latka.

- Cieszy mnie przede wszystkim poziom Nikoli. To dopiero drugi start, a już 6,57m, kiedy nóż na gardle. Do tego bardzo słabe skoki 6,46m sprzed belki. Nie było "iksów" (spalonych prób - dop. red.), bo zawodniczka jest coraz bardziej doświadczoną skoczkinią, coraz lepiej rozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Brakuje jeszcze tzw. "twardości" na odbiciu, bo trochę te skoki są za miękkie. Jak zacznie skakać lepiej z pełnego rozbiegu, np. tak, jak skacze z krótkich rozbiegów, to w niedalekiej przyszłości możemy się spodziewać skoków w granicach 7 metrów, ale to już na stadionie - mówił z kolei o Horowskiej.

Na starcie ostatecznie zabrakło Natalii Górskiej, która skacze zarówno w dal, jak i wzwyż. Na przeszkodzie stanęła kontuzja. - Forma rosła w górę, ale niestety takie rzeczy się zdarzają. Życzymy jej jak najszybszego powrotu do zdrowia - zakończył Tomasz Saska.

Komentarze (0)