Trzy lata temu podczas igrzysk w Tokio lekkoatletyka dała Polsce aż dziewięć medali. W Paryżu wynik ten był znacznie gorszy. Polacy zdobyli tylko jeden krążek. Wywalczyła go Natalia Kaczmarek, która była trzecia w biegu na 400 metrów.
To, co dzieje się w polskim sporcie i lekkoatletycznym związku krytykował podczas igrzysk Dawid Tomala. W Tokio zdobył on złoty medal w chodzie na 50 kilometrów. Do Paryża nie pojechał, bo nie wywalczył kwalifikacji.
- Jeśli miałbym krótko podsumować to, co się tam dzieje, to jest dramat. Wszystko do zmiany. Trzeba zmienić cały system, należy zmienić ludzi, którzy tam są, bo te igrzyska pokazują, że coś nie działa - grzmiał Dawid Tomala w studiu TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Apelował do ministra sportu, by ten zajął się działaczami PZLA. Mówił o kolesiostwie i przejadanych pieniądzach. Jego słowa odbiły się szerokim echem w świecie sportu.
Po igrzyskach głos postanowiła zabrać Kaczmarek. I nie trzyma ona strony Tomali. Była nawet zdziwiona jego słowami.
- Uważam, że nie może oceniać formy innych, skoro sam nie osiągnął takiej, żeby jechać na igrzyska. Zwłaszcza tak bardzo negatywnie, jak o to ocenił. On wie, ile trzeba pracować, żeby na te igrzyska jechać i zająć na nich 5. czy 7. miejsce - mówiła trzykrotna medalistka igrzysk olimpijskich.
Zdaniem Kaczmarek, kibice nie doceniają tego, co robią sportowcy. - Liczą się medale, ale naprawdę mnóstwo ludzi osiągnęło niesamowite rzeczy w ciągu wielu lat. Nie da się cały czas być na topie. Zawsze zdarzy się jakaś wpadka. Taki jest sport - stwierdziła.
Czytaj także:
Pomocnik opuszcza PSG. Czas na Premier League
Przelew na 3,9 mln zł zablokowany. "Już byli w większych tarapatach"