Finał na 400 m przez płotki zapowiadał się niesamowicie. Do rywalizacji przystępowały dwie zawodniczki, które złamały kosmiczną barierę 51 sekund. Sydney McLaughlin-Levrone zmierzyła się z Femke Bol.
Obie zawodniczki były skoncentrowane na tej rywalizacji. Obie też odpuściły udział w biegu na 400 metrów, w którym również miałyby szansę powalczyć o złoty medal. Wszyscy kibice liczyli na to, że wszyscy będziemy świadkami nieprawdopodobnego starcia.
Faworytką zawodów była McLaughlin-Levrone i z tej roli lepiej wywiązała się w nieprawdopodobnym stylu. Reprezentantka Stanów Zjednoczonych po raz kolejny pokazała, że jest wielka, największa. Uzyskała rekord świata 50,37 sekundy. Nie dała nikomu szans.
Od początku to Sydney nadawała własne tempo. Jej główna rywalka, Femke Bol, na pierwszych dwustu metrach notowała niewielką stratę. W drugiej połowie dystansu jednak wyraźnie nie wytrzymała tego tempa. Wydawało się, że nie tylko fizycznie, ale również mentalnie Holenderka przegrała z zawodniczką z USA.
Ostatecznie Bol sensacyjnie została pokonana nie tylko przez McLaughlin-Levrone, ale też Annę Cockrell, która ustanowiła swój nowy rekord życiowy z czasem 51,87 sekundy. Femke była wolniejsza o 0,28 s.
Na koniec sesji wieczornej rozegrano finał biegu na 110 metrów przez płotki mężczyzn. Po złoty medal sięgnął Grant Holloway.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanęła w obronie polskich siatkarek. "Trudno było oczekiwać"